czwartek, 18 kwietnia 2024

Confessio - Natalia Kruzer

 




Wydawnictwo Filia, Moja ocena 4,5/6

Confessio to debiutancka książka Natalii Kruzer. Jest to całkiem zręcznym miks kryminału z powieścią psychologiczno-obyczajową. Daje ona nadzieję na ciąg dalszy i na to, iż z każdą kolejną książką autorka będzie pisała coraz lepiej.
Owszem, w Confessio jest kilka drobnych błędów, ale biorąc pod uwagę, iż to literacki debiut oraz całość historii, można te drobne błędy wybaczyć.
Bohaterką jest samotnie wychowująca dziecko pani prokurator, która pewnego dnia zostaje wezwana na miejsce zabójstwa chłopca. Komu mogło zależeć na śmierci małego, upośledzonego dziecka? Co się za tym kryje?
Odpowiedź na te i inne pytania będzie ciekawa. Może samo rozwiązanie nie jest jakimś majstersztykiem, ale dochodzenie do finału, wmieszanie w historię prywatnych spraw bohaterki, sprawia iż Confessio to ciekawa opowieść, w której możemy poznać kulisy pracy prokuratora, prowadzenia dochodzenia, a także prywatnego życia samotnej matki. Natalii, naszej bohaterki, los nie oszczędza. Autorce w śledztwo dot. zbrodni na małym dziecku, udało się zręcznie wpleść prywatne perypetie ostro doświadczonej przez los kobiety. Natalia Kruzer kreśli przytłaczający obraz życia samotnej, zapracowanej matki. Dodatkowo w trakcie prowadzonego dochodzenia, Paulina będzie musiała zmierzyć się z demonami drzemiącymi głęboko w niej samej. Będzie to bardzo trudne i traumatyczne.
Wiele z nas, czytelniczek, w historii Pauliny, jej elementach, odnajdzie samą siebie.
Mimo prywatnych problemów Natalia stara się wykonywać swoje obowiązki niezwykle rzetelnie. A nie jest łatwo. Kwestia ciężko chorego dziecka, zbrodnia, która początkowo wcale nią nie jest, naciski, dążenie Natalii do odkrycia prawdy i jej upór. Do tego coś głębszego, rozterki i kwestie tego, co tak naprawdę kryje się w ludzkim umyśle, co jest w umyśle ludzkim kogoś kto wyrządza krzywdę niewinnym dzieciom. Prawda i rzeczywistość nie okażą się jednowymiarowe, biało- czarne.
Bardzo ciekawa, nieoczywista bohaterka, szczerze ukazane blaski i cienie zarówno samotnego macierzyństwa, jak i pracy prokuratora, poruszająca zbrodnia na małym dziecku, wszystko zręcznie połączone, to sprawia, iż warto tej debiutanckiej książce dać szansę.
Z jednej strony to fabuła bazująca na zdartym, zdawałoby się wyeksploatowanym schemacie, a z drugiej strony coś zupełnie nowego, oryginalnego. Polecam.




niedziela, 14 kwietnia 2024

Domek z piernika - Jennifer Egan

 



Wydawnictwo Znak, Moja ocena 5,5/6
Po lekturze przed 6 laty, książki Manhattan Beach tej autorki, wiedziałam, ze muszę nastawić się na niezwykłą lekturę. I nie zawiodłam się.
Jest to bardzo dobra i bardzo poruszająca opowieść o ożywianiu pogrzebanych w pamięci wspomnień, ich idealizowaniu i tym, co w związku z nimi czujemy teraz, po latach. Jednak to jest tylko początkowa, wierzchnia warstwa. Tak naprawdę chodzi o coś znacznie ważniejszego, coś do czego trzeba się krok po kroku dokopać.
Główny bohater Bix, geniusz nowych technologii, chciał odzyskać wspomnienia z pewnego dnia swojej młodości. Żeby to osiągnąć stworzył aplikację, dzięki której użytkownicy mogli uzyskać nieograniczony dostęp do wspomnień innych.
Jest jeden haczyk, żeby mieć dostęp do wspomnień innych, należy najpierw wgrać w aplikację swoje wspomnienia.
Zadziwiające i jakieś takie surrealistyczne. Ale czy naprawdę? W dobie wszechobecnych mediów społecznościowych, zatarcia granicy pomiędzy tym co publiczne, a co prywatne, intymne.
Co z tego wyniknie? Jak daleko posunie się Bix i korzystający z aplikacji? Czy wspomnienia i intymność są ważne? Odpowiedż was zaskoczy, podobnie, jak lektura książki. Pod pozorem zwyczajnych spraw, Egan pokazuje nam dużo więcej. Autorka płynnie przechodzi z jednej kwestii do drugiej, miesza je ze sobą, zręcznie nimi żongluje. Efekt jest zachwycający i zadziwiający. A całość zdecydowanie ubarwia narracja, która jest inna od znanych nam i wnosi niezwykłą perspektywę wszystkich wydarzeń oraz sprawia, iż obraz społeczeństwa jest wielowymiarowy.
Gorąco zachęcam do lektury. Niezwykła, nieoczywista książka, która jest opowieścią, a jednocześnie przestrogą przed otaczającym nas wirtualnym, nowoczesnym światem, zatracaniem się człowieczeństwa. To także książka o której trudno coś więcej napisać. Polecam.


wtorek, 9 kwietnia 2024

Rykowisko - Julia Halladin

 



Wydawnictwo Zysk i S-ka, Moja ocena 4/6
Mimo kilku naprawdę drobnych uwag, udany debiut. Jestem przekonana, że z każdą kolejną książką będzie lepiej. Julia Halladin ma potencjał i dobre pióro, a do tego także bardzo ciekawe pomysły.
Wszystko zaczyna się gdy w starym internacie wybucha pożar. Nieszczęście, ale z pozoru to zwyczajna rzecz, która każdemu może się przydarzyć. Jednak to tylko z pozoru tak normalnie wygląda.

W tym samym czasie w budynku zostają znalezione zwłoki męźczyzny. Ofiara wcale nie zginęła od pożaru czy zatrucia dymem, jak można by sądzić. Ktoś męźczyznę wcześniej zamordował.
Sprawą pożaru i zabójstwa interesuje się nauczyciel i religioznawca Darek Moskal oraz dwie uczennice szkoły policealnej. Rozpoczyna się dwutorowe dochodzenie ponieważ także policja bierze się do pracy. Prowadzący śledztwo muszą ustalić kto i dlaczego wywołał pożar w internacie i jak zginął męźczyzna. A to dopiero początek zawiłej intrygi i tajemnic, które ciekawie odkryje przed nami autorka.
Więcej z fabuły wam nie zdradzę żeby nie psuć elementu zaskoczenia. Musze przyznać, iż debiutująca pisarka miała bardzo ciekawy pomysł na fabułę i zastosowała kilka niebanalnych zabiegów. Co prawda potencjał fabuły nie został wg. mnie wykorzystany w 100%, ale to nie szkodzi. Pamiętajmy, iż Rykowisko to debiut. Mimo tego drobnego minusu lektura dostarczy wam wiele pozytywnych wrażeń, a atmosfera Rogatego Lasu zadziwi. Włączenie w to starosłowiańskiej sekty i postaci bez twarzy... bardzo ciekawe i nietypowe. Doda to dodatkowego dreszczyku i tak mrocznej fabule.
Pomysł, jak wspomniałam ciekawy, w niego wplecione liczne retrospekcje, a tempo fabuły nie zwalnia ani na moment. Rykowisko to zręczne połączenie kryminału z thrillerem psychologicznym i elementami powieści grozy. Jesteście ciekawi, jak to wszystko wyszło, jak Julia Halladin sprostała zadaniu? Zachęcam do lektury. Warto dać tej książce szansę.



sobota, 6 kwietnia 2024

Ani słowa o rodzinie - Alicja Filipowska

 




Wydawnictwo Zysk i S-ka, Moja ocena 4,5/6
Ciekawa, dobrze napisana i dająca nadzieję, że w życiu wiele się może zmienić opowieść. Główną bohaterką jest 20-letnia Kaja.
Po śmierci matki dziewczyna postanawia odnaleźć swoją rodzinę w Polsce. Krok po kroku odkrywa kolejnych krewnych, poznaje ich losy, koleje rodziny.
Plejadę bliskich Kai rozpoczyna nietuzinkowy dziadek, z pozoru nieufny, stroniący od ludzi. To na pozór dziadek taki jest. Powoli okaże się, iż senior jest wyjątkowym człowiekiem i w jego przypadku nic nie jest takim jakim się wydaje. Każdy z kolejnych członków rodziny udowodni Kai i nam, co tak naprawdę w życiu się liczy. Nie jest to sielankowa rodzina. Daleko jej do rodzin z familijnych seriali. Jednak to ludzie niezwykli, wartościowi i Kaja ma szczęście, że ich odnalazła.
W książce jest mnóstwo poruszających momentów, jednak najbardziej za serce chwyciły mnie listy dziadka, które pisał do zmarłej żony. Są one pełne tęsknoty, wspomnień i miłości. Wyjątkowo poruszająca lektura.
Pod pozorem lekkiej, błahej historii autorka ukazuje nam głęboki, wartościowy świat, ludzi z problemami, którzy pod swoją skorupą skrywają przecudowne, bogate i jakże wrażliwe wnętrze. Ta opowieść jest doskonałym dowodem na to, że każdemu warto dać szansę, warto poznać drugiego człowieka, warto choć na chwile zatrzymać się.
Jednak Ani słowa...to nie tylko opowieść o rodzinie, o jej poznawaniu, odkrywaniu przeszłości i teraźniejszości. To także wiele innych, bardzo współczesnych tematów, które Alicja Filipowska zręcznie wplotła w familijną opowieść. Całość, bardzo ciekawie poprowadzona, tworzy cudowną lekturę, którą ze wzruszeniem pochłania się w kilka godzin. Idealna lektura na czas wiosny, na to żeby na chwilę zatrzymać się w pędzie i pomyśleć. Polecam.


wtorek, 2 kwietnia 2024

Ruth - Elizabeth Gaskell

 



Wydawnictwo MG, Moja ocena 5,5/6

Powrót po 10 latach do powieści Ruth Elizabeth Gaskell. Kolejny raz jestem zachwycona. Muszę jednak przyznać, że Ruth najbardziej przypadła mi do gustu, popłakałam się niesamowicie w trakcie lektury.
Północy i południu czy Żonom i córkom oczywiście nic nie można zarzucić, ale Ruth po prostu chwyciła mnie za serce.Jest to moim zdaniem najdojrzalsza powieść Gaskell.
Kolejny raz autorka w magiczny sposób zabiera nas do Anglii okresu wiktoriańskiego. Ruth jest młodziutką, bo zaledwie 16-letnią, ubogą sierotą. Jej opiekun oddaje ją do krawcowej żeby dziewczyna nauczyła się zawodu. Ponieważ o otaczającym ją świecie i jego zepsuciu oraz czyhających na nią niebezpieczeństwach ma bardzo mgliste pojęcie dochodzi do nieuniknionego w takiej sytuacji. Zwraca na nią uwagę zamożny panicz, dziewczyna zakochuje się w nim. Jednak szczęście nie trwa długo. Po pewnym czasie na skutek przeciwności losu następuje kres miłości. Nad dziewczyną wisi okrutne fatum. Nie dość, że bez mieszkania, pracy, pieniędzy, ukochanego, to na dodatek z nieślubnym dzieckiem. W dzisiejszych czasach panna z dzieckiem nie jest już skandalem, ale ponad 150 lat temu...Na szczęście na drodze naszej bohaterki pojawiają się ludzie, którzy chcą jej pomóc. Czy im się to uda? Czy Ruth znajdzie drogę do szczęścia?
Elizabeth Gaskell udało się mnie po raz kolejny zachwycić. Może nie tyle samą tytułową bohaterką, która denerwowała mnie na początku książki i to strasznie  infantylna dziewczyna, ale podejrzewam, że taki był standard intelektualny niewykształconej panny w tamtej epoce), ale wspaniałymi opisami świata, który dawno odszedł. Wszystkie szczegóły życia, wykreowane postacie, ich charaktery, to istny majstersztyk. Gaskell udało się także po mistrzowsku ukazać mechanizmy, które rządziły ówczesną Anglią, zakłamanie, obłudę żyjących wtedy ludzi.
Ogromnym plusem są także wyraziste sylwetki bohaterów, które autorka wspaniale nakreśliła oraz ukazanie ich postępowania i motywacji, które do niego prowadziły,
Jeżeli do wszystkich w/w zalet dodamy piękny, plastyczny język, będziemy mieli wyborne dzieło literackie, po które koniecznie trzeba sięgnąć.
Ruth to wspaniała, mądra i ponadczasowa opowieść ze smaczkami w tle. Gorąco zachęcam do lektury.

Inne powieści Elizabeth Gaskell, które recenzowałam:
Północ i południe
Żony i córki 

niedziela, 31 marca 2024

Kiedy ptaki powrócą - Fernando Aramburu

 


Wydawnictwo Sonia Draga, Moja ocena 5,5/6
Fernando Aramburu jest wielkim pisarzem. Wiem o tym od lektury niezapomnianej Patrii. Byłam ciekawa, jaka jest jego nowa książka.
Nie zawiodłam się. Tym, co najbardziej porusza jest genialnie stworzona postać głównego bohatera, który jednocześnie jest narratorem. To postać, która niczym na linie, balansuje na granicy naszej sympatii i antypatii.
Toni to 50-latek, który rozczarowany światem, zupełnie nagle postanawia zakończyć swoje życie. Jak sam twierdzi (...) 50 lat oddychania tlenem na planecie Ziemia powinno wystarczyć (...)
Z jednej strony chce żyć, a z drugiej kocha swojego psa i jest do niego bardzo przywiązany, nie chce go zostawiać. Kroku Toniemu otrzymuje także jego ludzki przyjaciel, Kulas. Tu autor dał popis. Każdy z jego bohaterów jest wyjątkowy, wyrazisty i na długo zapada w pamięć. Taki jest Toni taki jest też Kulas, zrezygnowany, złośliwy, rozczarowany życiem jeszcze bardziej niż Toni.
Dwóch takich bohaterów w jednej książce to dużo, jednak nie za dużo. Aramburu stworzył wyjątkowych bohaterów, ale potrafił zaserwować ich odpowiednią dawkę. Toni i Kulas na równi bawią, złoszczą, zmuszają do przemyślenia kilku spraw, ale nie nudzą, nie zniesmaczają, nie irytują. W sumie, trudno ich nie polubić. Na swój dziwny sposób są bardzo ciekawi. Zdecydowanie są trzonem tej historii.
Ale wracajmy do głównego bohatera. Toni zdecydował. Dał sobie jeszcze rok i powoli, symbolicznie, ale i z idącymi za tym czynami, zaczyna żegnać się ze światem. Ten rok postanawia także upamiętnić w skrupulatnie prowadzonym dzienniku. W pamiętniku w tak charakterystyczny dla siebie sposób, cynicznie, bez ogródek informuje o tym, co jak, gdzie, dlaczego i o swoich przemyśleniach. Toni mnóstwo miejsca poświęca dniu codziennemu, ale i czasom dzieciństwa, dorastania i nieudanego małżeństwa. Ot takie gorzkawe rozliczenie z dotychczasowym życiem.
Oj ciekawe to jest i to bardzo. Odrobinę złośliwe, ironiczne, gorzkawe wywody stojącego nad grobem 50-latka zdają się być gorzką lekturą. I tak i nie. Jest to bez wątpienia bardzo ciekawa, warta przeczytania i poruszająca historia. Ironia, cięty język, spostrzegawczość autora, a tym samym głównego bohatera, sprawiają, iż książkę czyta się błyskawicznie. Nie wiadomo kiedy czytamy ostatnią stronę, mimo, iż jest ich ponad 700. Nie przeszkadza nawet fakt, iż całość to monolog, introspekcja jednego człowieka. Analiza własnych stanów psychicznych wyszła Toniemu po mistrzowsku.
Kiedy ptaki powrócą to nie jest gorzka, ponura książka. To raczej życiowa opowieść o wielu z nas i wielu z nas odnajdzie się w wywodach głównego bohatera. Polecam.

wtorek, 26 marca 2024

Półbrat - Lars Saabye Christensen

 

Wydawnictwo Marginesy, Moja ocena 6/6
Powrót po latach do wspaniałej lektury. Uwielbiam literaturę skandynawską, dlatego po każdą nową książkę z tego kręgu sięgam z ciekawością, ale i sporą dozą zaufania. Tak się bowiem złożyło, że poza niektórymi kryminałami, żadna skandynawska powieść nie zawiodła mnie. Nie inaczej było i w tym przypadku. Książkę czytałam 9 lat temu. Po upływie tego czasu byłam ciekawa, jak tę lekturę odbiorę.
Półbrat, to w każdym tego słowa znaczeniu arcydzieło, wielka powieść. Chodzi mi o wymowę, treść, sposób w jaki Christensen bawi się słowem, jak i o gabaryty. Książka liczy bowiem 720 stron i została wydana w twardej oprawie.
Autor przedstawia dzieje czteropokoleniowej rodziny Nilsenów z Oslo. Nie jest to jednak zwyczajna rodzina. Ilość tragicznych postaci i zdarzeń, jakie na przestrzeni lat wydarzyły się w tym swoistym klanie, wręcz poraża. Początek tym wydarzeniom, dniom mroku dał moment, który powinien być dla wszystkich Norwegów świętem radości - dzień odzyskania niepodległości po zakończeniu II wojny światowej. Nie dla wszystkich był to jednak moment radości, uśmiechu. Dla jednej z nilsenowskich kobiet jest to dzień wstydu, hańby. Wydarzenia, jakich wtedy doznała przerodzą się w traumę, skrywane sekrety, zarówno te czające się tuż pod powierzchnią, jak i te głęboko schowane. To wszystko będzie skutkować życiem, jakiego nikt z nas nie chciałby wieść. A wystarczyłby jeden gest, jedno słowo ze strony najbliższych, żeby następne kilkadziesiąt lat potoczyło się inaczej.
Nie jest to prosta powieść. Jest to powieść trudna, skomplikowana, pełna smutku, sprzeczności, prawie bez dialogów, ale niezmiernie życiowa. Jest to także opowieść o braku i nieobecności. Bo przy głównych bohaterach ciągle kogoś brak, kogoś, kto swoim zachowaniem, być może wypełniłby wielka lukę, albo sprawiłby, że życie potoczyłoby się inaczej.
Jeżeli lubicie życiowe, trudne, wielopiętrowe (tak, to dobre określenie) sagi, powieści psychologiczne, pełne emocji, wieloetapowe, gdzie jedna czynność z przeszłości ma wpływ na życie kolejnych pokoleń, to sięgnijcie po Półbrata. Nie dziwi mnie, iż książka ta jest najważniejszą w dorobku Christensena i okrzyknięta została arcydziełem, powieścią kultową. Ja jestem nią zachwycona, chociaż zdaję sobie sprawę, iż nie wszystkim przypadnie do gustu.
Moje uznanie dla tłumaczki książki, Iwony Zimnickiej. Christensen ma specyficzny styl pisarski i podejrzewam, że przekład tylu stron jego prozy musiał być nie lada wyzwaniem.

Trudno cokolwiek więcej napisać o tej książce. Treści opowiedzieć się nie da, nie da się jej nawet bardziej zarysować. Pozostaje mi tylko zachęcić was do lektury. To trudna i specyficzna pozycja, ale warto sprawdzić jak odbierze się powieść norweskiego pisarza. Polecam.

czwartek, 21 marca 2024

Siostry pod wschodzącym słońcem - Heather Morris

 


Wydawnictwo Marginesy, Moja ocena 1/6
Liczyłam na coś poruszającego, prawdziwego, wszak fabuła dot. II wojny światowej, próby wydostania się z Singapuru, ewakuacji okrętami z których część została zatopiona. Ci, którym udało się przeżyć zostali złapani i doświadczyli okrutnego obozowego życia w dżungli.
Sami przyznacie, że fabuła jest ciekawa, poruszająca, rzadko opisywana w książkach. Miałam pełne prawo oczekiwać dobrej, dopracowanej, poruszającej lektury. Niestety, ale tego nie otrzymałam.
Rozbuchany marketing jeszcze podwyższył moje oczekiwania. Z tego powodu rozczarowanie jest jeszcze boleśniejsze.
Owszem okrucieństwo obozowego życia zostało pokazano, opisano wiele zła, głód, prześladowania, kary, przerażający strach, ale uczyniono to tak, jak w Czterech pancernych pokazano wojnę i jej okrucieństwa. Obozowa rzeczywistość Sióstr...to raczej kiepski film, lekka opowiastka, w której podtrzymywano się na duchu śpiewając i zawierając przyjażnie. Same bohaterki uśmiechnięte, pogodne, cierpliwe, zero złego humoru, zero załamań, żadnych kłótni. Istne anielice na obozie dla skautów. Do tego te sztuczne, wzniosłe, wręcz patetyczne dialogi. Litości. Po prostu coś niewyobrażalnego.
Doszło do tego, że w pewnym momencie musiałam się zastanawiać, czy to miejsce to naprawdę obóz jeniecki, czy raczej obóz harcerski, jakaś kolonia. Szczerze, taka książka, tak napisana to po prostu obraza dla osób, które tego typu miejsca przeżyły, doświadczyły zła, bólu, okrucieństwa. Tym bardziej jest to poruszające, iż opowieść powstała na podstawie wspomnień autentycznych osób, ich rodzin. Heather Morris swoją historią, tym jak ją napisała, wyrządziła więcej zła niż dobra.
Książka jest infantylna, naiwna, cukierkowa (mimo okrucieństwa opisywanej historii) i po prostu nie powinna zostać wydana. Odradzam zdecydowanie.


niedziela, 17 marca 2024

Spirala zła (Cykl: Martin Servaz (tom 8) ) - Bernard Minier

 


Wydawnictwo Rebis, Moja ocena 5,5/6
Kolejna bardzo dobra, mocna i przemawiająca do wyobrażni historia pióra Miniera. Przeczytałam wszystkie wydane u nas książki tego autora. I choć żadna nie dorównała genialnemu moim zdaniem Bielszemu odcieniowi bieli, to Minier nadal trzyma wysoki poziom i zapewnia kilka godzin dobrej, mocnej rozrywki. Szczerze zachęcam do lektury.
Spirala zła to już 8 cześć cyklu z Martinem Servazem. Jest to świetny, bardzo przeze mnie lubiany bohater, który trudne, bardzo nieoczywiste zagadki, zbrodnie rozwiązuje w inteligentny sposób.
Tym razem akcja rozpoczyna się w Tuluzie. W tamtejszym Zakładzie Psychiatrycznym znalezione zostają zwłoki, które mają mnóstwo ran.Mężczyzna zmarł jednak nie od tych ran, a od użądlenia pszczół, które znajdowały się...w jego gardle. Sprawa od początku jest dziwna, zagadkowa, taka jakie lubi Servaz.
Kolejny wątek przenosi nas w Pireneje, gdzie mieszka znany reżyser horrorów Morbus Delacroix. Jest on osoba skrytą, tajemniczą, żyjąca w wyjątkowym odosobnieniu. Pewnego dnia zaproszenie do jego samotni dostaje młoda doktorantka Judith. Co połączy tych dwoje? Jaką zagadkę skrywają? Czy będzie zbrodnia? Co ma do tego śmierć w Tuluzie? Na te i wiele innych pytań znajdziecie odpowiedż w trakcie lektury tej bardzo dobrze napisanej książki.
Już od pierwszej strony nasuwa się pytanie dokąd tym razem Servaza zaprowadzi to śledztwo? A gdy będziecie przekonani, iż wiecie, co i jak, szybko okaże się, że autor umiejętnie wodzi czytelnika za nos i tak naprawdę nie wiecie nic. Bardzo dobra, przerażająco realna książka, która od pierwszej strony chwyta w swoje macki i obezwładnia niepokojem, ale i mocno zaciekawia. Do tego ponura, mroczna, oblepiająca niczym smoła, gęsta atmosfera, tak charakterystyczna dla tego francuskiego pisarza.
Dochodzi do tego, iż w pewnym momencie sama zagadka kryminalna, prowadzone przez Servaza śledztwo są tylko tłem do zaprezentowania przemian zachodzących we francuskim społeczeństwie, zmian w ludziach i ukazania ich wynaturzonych poczynań. Trudno jednoznacznie określić czy Spirala zła to kryminał, czy bardziej powieść społeczno-obyczajowo-polityczna. Z pewnością to lektura mocna, aktualna, szokująca. Polecam.

piątek, 15 marca 2024

Kobiety, które śpiewały Młynarskiego - Joanna Nojszewska

 



Wydawnictwo Marginesy, Moja ocena 5/6
Bardzo ciekawy i bardzo dobry portret człowieka, artysty, którego znają wszyscy i który odcisnął ślad na życiu wielu osób, a jego utwory są słuchane, cytowane, śpiewane do dziś, mimo iż Jego już z nami nie ma.
Jest to zbiór wypowiedzi, wspomnień, anegdot, licznych dygresji, z których wszystkie toczą się wokół mistrza Młynarskiego i kobiet, którego śpiewały jego utwory, były w jego życiu ciągle obecne. Czyta się z wielką przyjemnością, tym bardziej jeżeli czytelnik (jak ja) choćby częściowo żył w tych samych latach.
Skarbem tej książki są wspomnienia, jakie wywołuje, uśmiech nostalgii i choćby chwile w innym świecie.
Świat Młynarskiego widziany oczyma kobiet jest ciekawy, wielowymiarowy, uśmiechnięty, choć nie pozbawiony nutki goryczy, nostalgiczny i taki, w którym większość z nas chciałaby się znaleźć, choćby przez chwilę.
Kobiety w życiu Wojciecha Młynarskiego to nie tylko te, które go otaczały, te żywe, namacalne. To także liczne bohaterki jego utworów, jak choćby te najsłynniejsze, jak np. panna Krysia czy prześliczna wiolonczelistka.
Książkę podczytywałam we fragmentach, a w tle brzmiały kolejne utwory bohatera. Przyznam, iż niejedna łza mi się w oku zakręciła. Cóż, to był inny świat, inne czasy. Wspomnienia, tęsknota jednak mają wielką moc.
Kobiety....czyta się fantastycznie. To świetna wyprawa w przeszłość, tę dalszą i bliższą, podróż do arcyciekawego świata. Joannie Nojszewskiej udało się zdobyć wyjątkowe wspomnienia, cudowne anegdoty, zanalizować teksty piosenek, a na dodatek wspaniale, zręcznie pobawić się słowem. Polecam.