czwartek, 22 listopada 2012

96. rocznica śmierci Jacka Londona...

Dzisiaj krótko o moim kolejnym ulubionym pisarzu, o Jacku Londonie. 
Dziś właśnie przypada 96. rocznica jego śmierci.
Ur. 12.01.1876r. zm. w 1916r.
Naprawdę nazywał się John Griffith Chaney.
Był synem Flory Wellman i H.W. Chaneya, nazwisko przejął od ojczyma, Johna Londona. 
Pisarz o niezwykle barwnym życiu.
Dorastał w warunkach dojmującej biedy slumsów w Oakland, toteż od najwcześniejszych lat imał się rozmaitych zajęć zarobkowych, zaś jako siedemnastolatek zaciągnął się do załogi statku transportowego. Jego przygoda z morzem zakończyła się kilkumiesięcznym pobytem w więzieniu, który zaowocował decyzją o zerwaniu z dotychczasowym życiem, zdobyciu edukacji i rozpoczęciu działalności pisarskiej. Dostał się wówczas na prestiżowy Uniwersytet w Berkeley, do rezygnacji ze studiów zmusiła go jednak bardzo trudna sytuacja materialna rodziny.
Był samoukiem, który wykonywał niezliczoną ilość zawodów. Był między innymi: gazeciarzem, kłusownikiem, marynarzem, poszukiwaczem złota oraz reporterem. Piastując posadę reportera wojennego przekazywał relacje z konfliktu rosyjsko-japońskiego mającego miejsce w 1905 r. 
Relacjonował także wojnę domową w Meksyku. 
W swej twórczości bardzo często ukazywał, jako motyw przewodni samotną walkę człowiek z panującym porządkiem społecznym i siłami przyrody.
Większość jego książek oparta była na faktach, często opisywał wydarzenia ze swojego życia. Moja ukochaną powieścią pozostaje od xxxx lat Martin Eden (jak ja nienawidziłam tej Ruth i kibicowałam Martinowi, podziwiałam jego upór w dążeniu do celu). Czytając Martina Edena, zastanawiałam się kilkakrotnie, czy pisarz sportretował w tej powieści sam siebie. Wydaje mi się, że w bardzo dużej części tak - sam przecież wychował się w nędzy, był samoukiem, podobnie, jak tytułowy Martin.
Podczas lektury Białego Kła, zastanawiałam się, co musiał przeżyć człowiek, który umiał tak sugestywnie opisać ten zimny, dziki świat. Czy ktoś mu opowiedział te historie?
A może sam był bohaterem niektórych z nich?
Po przedwczesnej śmierci (zmarł w wieku zaledwie 40 lat) Londona ukuto popularną do dziś plotkę, jakoby miał on popełnić samobójstwo. W ostatnich dniach życia pisarz uśmierzał wprawdzie bardzo silny ból morfiną i jest teoretycznie możliwe, że świadomie ją przedawkował, teza ta jednak nie znajduje potwierdzenia ani w dowodach, ani w świadectwach z pierwszej ręki. Na akcie zgonu pisarza jako oficjalna przyczyna jego odejścia figuruje mocznica, efekt ciężkiej niewydolności nerek. Przyczyną plotki prawdopodobnie był motyw samobójstwa w jego powieściach, w jednej z nich bohater w obliczu rychłej śmierci i strasznego bólu z pomocą lekarza popełnił samobójstwo przedawkowując morfinę.
Napisał wiele książek, tylko kilka miałam okazję przeczytać, mam nadzieję, że wkrótce nadrobię braki i sięgnę po pozostałe pozycje. Marzy mi się wydanie przez któreś z wydawnictw wszystkich dzieł Londona.
Jego dzieła:
  • Biała cisza (1899)
  • Odyseja północy, Serce kobiety, Syn wilka (1900)
  • Córka śniegów (1902)
  • Zew krwi, Mieszkańcy otchlani (1903)
  • Wilk morski (904)
  •  Gra (1905) 
  • Biały kieł, Przed Adamem (1906) 
  • Miłość życia, Żelazna Stopa (1907)
  • Kaftan bezpieczeństwa. Włóczęga wśród gwiazd (1909)
  • Martin Eden (1909)
  • Elam Harnish (1910)
  • Opowieści z mórz południowych, Siła Silnego (1911)
  • Bellew - Zawierucha (1912)
  • Księżycowa Dolina, John Barleycorn, czyli wspomnienia alkoholika (1913)
  • Maleńka pani wielkiego domu, Syn Słońca (1916)
Niedługo będę czytać biografię Londona wydaną przez Świat Książki, już się ciesze na tę lekturę. London bez wątpienia był niebanalnym człowiekiem, szkoda, ze tak młodo zmarł.

A wy czytaliście, czytacie książki Londona, lubicie je?












Zdjęcia z mishalov.com,  

 

9 komentarzy:

  1. Do mnie London nie trafia. Ja w ogóle nie przepadam za takimi przygodówkami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli rozumiem, że Martina Edena nie czytałaś?
      Ta pozycja jest wspaniała, poruszająca i absolutnie nie ma nic wspólnego z żadną przygodówką.

      Usuń
  2. Miły post wspomnieniowy. London to również mój ulubiony pisarz. I właśnie niedawno nabyłam sobie czytaną kiedyś "Maleńką panią.... by do niej wrócić .Też takie odczucia mam w odniesieniu do "Martina Edena" .)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ja kocham Martina Edena, na równi z serią o Ani z Avonlea i Przeminęło z wiatrem:)

      Usuń
    2. Żałuję, że nikt nie wznawia Londona, tzn. jego książek.

      Usuń
    3. Oczywiście, że szkoda.Pamiętam, że moja ciocia, u której mieszkałam w latach liceum miała pięknie wydane tomy Londona.
      To znakomita lektura przygodowa dla młodzieży i nie tylko.
      Dzisiaj o rynku wydawniczym decyduje komercja,wyraźnie widać co się wydaje i co się promuje mając na względem przede wszystkim zysk.
      Jak przeglądam blogi to mi się nieraz wierzyć nie chce co jest dzisiaj czytane.Literatura na, którą uważam osobiście szkoda czasu, gdy w zasięgu ręki ma się literaturę z wyższej półki.)

      Usuń
  3. Londona czytalam wiele lat temu, to byl moj staly punkt dziecinstwa i dojrzewania. Dawno nie wracalam do jego ksiazek, ale z przyjemnoscia to w przyszlosci nadrobie.
    Mam "Zeglarza na koniu" Stone'a, wiec raczej po zapowiadana przez Ciebei biografie nei siegne, ale z checia przeczytam o Twoich wrazeniach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja o twoich. Na biografię pióra Stone'a też choruję i poluję na nią w antykwariacie, może któregoś dnia upoluję.

      Usuń
  4. Cieszę się, że przypomniałaś biografę tego niezwykłego pisarza. Kocham "Martina Edena" i też nienawidziałam zimnej Ruth...Bardzo jestem cekawa tej nowej biografii. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.