niedziela, 7 kwietnia 2013

Kasia Bosacka cudnie chudnie. Żegnaj pulpecie + moje wiosenne rozmyślania (krótkie)...

Wydawnictwo Publicat, Okładka miękka, 128s., Moja ocena 5,5/6
Zbliża się wiosna, no gdzieś tam się zbliża, wierzę, że lada dzień zawita także do nas. Kilka dni temu wspominałam, że jedne spodnie są na mnie po zimie odrobinę ciasne. Nie żebym nie mogła się w nie wbić, aż tak żle nie jest, ale w ub. roku były trochę lużniejsze...Ból, wiem. 
Osoby, które nie przytyły przez zimę ani kilograma, albo nie muszą się ograniczać z jedzeniem, proszę się tu nie wypowiadać w komentarzach, proszę mnie nie denerwować i tak jestem zirytowana, bo odstawiłam cukry. Grrr...
A organizm woła...słodyczy, no niestety. Ale nie ma...ciast, ciasteczek, cukierków nie jem, nie słodzę kawy herbaty cukrem - używam słodziku. Wyeliminowałam majonezy, tłuszcze (tylko oliwa nam została+ odrobina masła na chlebuś), białe pieczywo, żółte sery (ja nie jadam, reszta rodziny wcina...niestety, nie będę ich głodzić) , smażone potrawy. Przeprowadziłam wykopaliska kuchenne, odkopałam zapomniany i zakurzony parowar, czyli urządzenie do przygotowywania potraw na parze.
Wprowadziłam do domowego jadłospisu więcej warzyw, kasz, tylko razowe pieczywo pełnoziarniste. Ciasto tylko raz w tygodniu dla męża i dzieci.
Nie powiem, rodzinka (od wyjazdu teściowej, która nam tak cudnie gotowała) odrobinę się burzyła i nadal mamrocze pod nosem, ale trudno, to dla naszego zdrowia.
Ból, ból ogromny, ale co zrobić, trzeba o siebie dbać, dla lepszego wizerunku i dla zdrowia, nie ukrywajmy.
Jakiś czas temu otrzymałam książkę autorstwa sympatycznej Kasi Bosackiej, znanej z TVNu. Książka o bolesnej drodze przez męce, jaką dla Kasi było odchudzanie. Autorka dzień po dniu, szczerze i z niesamowitym wprost poczuciem humoru opisuje walkę z nadwagą, z pokusami i z własną niemocą. Pokazuje jak sobie radziła w chwilach zwątpienia, ba załamania, gdy organizm wołał o Michałki:), a waga ani drgnęła:)
Do tego serwuje nam całkiem sporą garść dietetycznych przepisów, porad co jak i dlaczego, rad motywacyjnych i łopatologicznie wyjaśnia wszystko, a przy tym boleśnie obnaża wymówki, jakich trzyma się wiele osób, mających do zrzucenia 3-5-15 kg. Wymówki są zawsze takie same: nie ma  czasu, nie stać mnie, taką mam budowę, taka mam genetyczną przemianę materii, to po ciąży (a dziecko już do zerówki idzie:):)..
Jakie ma na nie odpowiedź Kasia Bosacka, jakie rady nam daje, jakie były jej boje z nadwagą? O tym przeczytacie w książce. Powinny po nią sięgnąć także te osoby, które nie maja nadwagi. Autorka zamieściła sporo ciekawych rad dot. zdrowego i racjonalnie zbilansowanego odżywiania się. 
Wszystko to ozdobione niezwykle zabawnymi i celnymi rysunkami oraz dowcipnymi, ale jakże adekwatnymi do sytuacji opowieściami.
Książka wprost tryska radami i poczuciem humoru. Doskonała i pożyteczna lektura, poprawia humor i motywuje.
Polecam. 

10 komentarzy:

  1. Moja dieta trwa od 8 lat -wegetarianizm :) W ogóle staram się zdrowo odżywiać, więc nie mam problemów z przejadaniem się czy coś. Ale zaczęłma jakiś czas temu ćwiczyć, żeby wyrobić sobie działo, efekty są już widoczne z czego bardzo się cieszę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja właśnie staram się zrzucić kilka kilogramów, ale opornie mi idzie. :)Mam nadzieję, że się jednak zmobilizuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie tez idzie opornie, ale dzisiaj wieczorem biegnę na basen:) Uwielbiam pływać.

      Usuń
  3. Ja z tych, którym się zabroniłaś wypowiadać gdyż schudłam przez zimę. Ale przypadkiem! Teraz marzy mi się uzyskanie mięśni, ale znajduję coraz więcej wymówek żeby nie ćwiczyć :( A diecie mówię stanowcze nie! Staram się zachować rozsądek, ale nie umartwiać :)
    Zazdroszczę pomieszczenia, w którym mieszczą się przyrządy do ćwiczeń.

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja bezskutecznie staram się przytyć, kiedy ktoś napisze poradnik dla takich osób jak ja? :-P

    OdpowiedzUsuń
  5. Też zmagam się z kilkoma nadprogramowymi kilogramami, mam nadzieję, że wiosną wygram tę walkę. Zazdroszczę takiego wolnego pomieszczenia, w sam raz na przyrządy do ćwiczeń albo... książki :P

    OdpowiedzUsuń
  6. U mnie właśnie zaczyna się sesja basen-fitness, ruch to zdrowie, a my kobiety powinnyśmy o siebie w końcu zadbać! Pozdrawiam i zapraszam do siebie :) [www.malgo-pisze.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  7. U mnie też przez zimę nagromadziło się zbędnego tłuszczyku, więc przydałoby się go zrzucić, ale wiem z doświadczenia, że będzie ciężko.

    OdpowiedzUsuń
  8. Znam ten ból, kiedyś miałam świetną przemianę materii, wielka torba laysów dziennie zupełnie nie wpływała na moją wagę, a na ostrzeżenia, że to się może zmienić odpowiadałam, że zawsze mogę przestać. Otóż, od zeszłego roku niebezpiecznie zbliżam się do granicy lekkiej nadwagi, i okazuje się, że przestać nie mogę :/ Waga niby do wzrostu jest odpowiednia, ale ciało wygląda nieestetycznie, i traci na tym moja pewność siebie, i portfel, bo karnet na siłownię kosztuje. Ale w zeszłym roku zrobiłam sobie miesiąc z bieżnią, i faktycznie widziałam efekty, więc jest nadzieja.
    Trzymam kciuki za twoją dietę!

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.