środa, 21 sierpnia 2013

Pieśń o poranku, czyli o książce, której nie dałam rady przeczytać, a moja przyjaciółka...

Wydawnictwo Świat Książki, Okładka miękka.
Książkę zaczęłam czytać w czerwcu, ale nie skończyłam, dotarłam mniej więcej do 80 strony i nie dałam rady dalej. Główna bohaterka maksymalnie mnie irytowała, jej głupota i egocentryzm biły wg. mnie wszystko. Styl pisarski Simmons, który przy Jeżdżcu miedzianym bardzo polubiłam, tu doprowadzał mnie do szału. Bez żalu oddałam więc książkę przyjaciółce, która kilka dni temu skończyła ja czytać i...jest zachwycona (w sensie, że taka poruszająca), już dawno żadna książka tak nią nie wstrząsnęła. 
Cóż...po raz kolejny potwierdza się, że o gustach nie powinno się dyskutować. Przytoczę więc kilka zdań z jej opinii.
Bohaterką powieści jest idealna z pozoru matka, żona, 40-letnia Larissa. Jej rodzina (wspaniały, troskliwy mąż, trójka dzieci, piękny dom) wygląda jak z amerykańskiego filmu familijnego, wydaje się, że nic im więcej do szczęścia nie potrzeba. Do czasu. Kobieta spotyka na drodze mężczyznę, za sprawą którego rozpoczyna życie w kłamstwie, podejmuje decyzje dobre tylko dla niej, niszczące natomiast jej rodzinę, raniące najbliższych.Dla spełnienia własnych zachcianek niszczy to co z mężem wspólnie przez wiele lat budowali, sprawia, że rodzina przestaje istnieć.
Simmons w książce zawarła ogromny ładunek emocjonalny, stworzyła bohaterkę, której nie da się lubić, która jest uosobieniem wszystkiego co negatywne w kobiecie.  
Pieśń o poranku to nie jest łatwa i miła lektura. Jest to książka głęboko poruszająca, zmuszająca do zastanowienia, co w życiu jest tak na prawdę ważne - czy chwilowa ekscytacja i spełnienie zachcianek, czy szczęście rodzinne. 
Jest to opowieść pełna smutku, rozważań, zagubienia, ale warto ją przeczytać, bo każda z nas może znależć się w podobnej sytuacji jak Larissa. Choćbyśmy nie wiem, jak się zaklinały, że nigdy byśmy tak nie postąpiły, życie niesie ze sobą różne niespodzianki.Książka porusza bardzo dyskusyjne kwestie, napisana jest też w sposób, który nie każdemu bezie odpowiadał. W związku z  tym podejrzewam, że będzie miała tyle samo zwolenników co i przeciwników.
Czytaliście książkę? Jakie macie zdanie o niej?



9 komentarzy:

  1. Nie mogłaś przez nią przebrnąć? Naprawdę? A ja słyszałam, że jest naprawdę dobra, prawie tak dobra, jak Jeździec Miedziany... To mnie zaskoczyłaś... Nawet się zastanawiam czy jej nie kupić... Będę i tak polować na tę książkę chociażby z tego względu, że mnie teraz jeszcze bardziej zaintrygowała - bo jestem ciekawa ogromnie, jaka jest w rzeczywistości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawie robi wielką różnicę, jak w tej reklamie:) Ile ludzi tyle opinii. Patrz wyżej na opinię mojej przyjaciółki, którą książka zachwyciła.
      przeczytaj, może tobie akurat przypadnie do gustu.

      Usuń
  2. A mnie ciekawi twórczość tej autorki, szczególnie Jeździec miedziany i reszta :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam pozytywne nastawienie do tej książki! Z pewnością przeczytam:) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znam twórczości autorki, tylko słyszałam zarówno dobre, jak i złe opinie :) Pozdrawiam :0

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam i miałam podobne odczucia do Twoich. Pewnie gdyby nie to, że wzięłam tę książkę do recenzji, huknęłabym nią o ścianę. Z trudem dobrnęłam do końca. Głupia bohaterka, nadmiar scen łóżkowych, jakaś konkretna akcja zaczyna się po sześciuset stronach (książka ma 700). Czytając zakończenie, płakałam ze śmiechu zamiast ze wzruszenia. Nie żałuj ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też dostałam książkę do recenzji, ba wzięłam ją na pewniaka, ale nie dałam rady. Gdyby może była ze 3x cieńsza, to wtedy...

      Usuń
  6. Paulline Simons zanm z sagi o Tatianie i Aleksandrze, a na tą książkę od dawna pluję. Czytałam wiele najróżniejszych i mieszanych opinii na jej temat, ciekawa jestem jak będzie ze mną :)
    + obserwuję

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.