sobota, 8 marca 2014

Z życia wzięte (1/2014) część 2...

Jakby ktoś nie był w temacie, część 1 jest o tutaj właśnie:).
O osobie od linka na FB już nawet nie będę wspominać, ani przytaczać treści 2 emaili, które otrzymałam w ciągu ostatnich dni, szkoda czasu. 
Tym razem mam prośbę - wyjaśnijcie mi jak dziecku - po co kłamać w aplikacjach o pracę? Przecież prawda prędzej czy póżniej wyjdzie na jaw. A w przypadku znajomości jęz. obcych - prędzej niż póżniej. Jeżeli szukam kogoś z biegłą (nie komunikatywną, ale właśnie biegłą) znajomością jęz. niemieckiego, a osoby aplikujące nie posiadają żadnych certyfikatów , czy dyplomów mgr filologii, które to potwierdzałyby znajomość języka, logicznym (chyba???!!!) jest, iż w jakiś inny sposób będę chciała potwierdzić ową lingwistyczną umiejętność danej osoby. Najprościej w trakcie zwyczajnej, najzwyczajniejszej w świecie rozmowy telefonicznej.Co też od wczoraj czynię i jestem załamana. Wiecie, ja rozumiem, że dla wielu osób sytuacja (tzn. rozmowa telefoniczna w obcym języku) może być stresująca, ale jeżeli ktoś twierdzący, iż biegle włada obcym językiem nie potrafi bezbłędnie powiedzieć w nim kilku zdań o sobie (typu jak się nazywa, czym się interesuje, kilka zdań o Polsce, Austrii), no to przepraszam, jakim cudem chce przez 2 tygodnie m.in. pełnić rolę tłumacza?!
W sumie otrzymałam 46 odpowiedzi na moje ogłoszenie. Dużo i  nie dużo, zależy jak na to spojrzeć.
1 osoba w 100% spełnia oczekiwania (nie tyle moje co klienta), a druga osoba zna biegle jęz. niemiecki, ale nie była w Austrii. I wiecie co, doszłam do wniosku, że tej osobie dam także szansę (potrzebuje 2 osoby na to zlecenie), prędzej osoba nie znająca Austrii przygotuje się do tej pracy, liźnie chociaż trochę informacji o kraju, niż osoba perfekt kraj znająca nauczy się jęz. niemieckiego.
A tak na marginesie jestem załamana. No, może to za dużo napisane, ale zniesmaczona...bo jak można wysyłać CV z błędami ortograficznymi, literówka nie powinna się w takim dokumencie znaleźć, a co dopiero błąd ortograficzny.
Poza tym znajomość języków obcych u osób, które aplikują na stanowisko pośrednie miedzy pilotem wycieczek, a przewodnikiem, a na pewno na stanowisko tłumacza (a sporo będzie w trakcie tych zleceń tłumaczeń) jest żenująco niska. 
I to wypisywanie informacji delikatnie to ujmując mijających się z prawdą...żenada po prostu.
A póżniej czyta się (słyszy) żale, jacy to pracodawcy są podli, nie dają szansy wykazać się potencjalnym pracownikom...
Miłego weekendu:)

4 komentarze:

  1. Niestety tak jest z ludźmi, pchają się do pracy, o której nie mają pojęcia, zmyślają i kręcą . Wywęszy taki delikwent dobrą płacę i uważa, że jest idealnym kandydatem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety, ludzie zupełnie niepoważnie podchodzą do tego typu kwestii. A co do rozmów telefonicznych - pamiętam moją pierwszą rozmowę o pracę w Szkocji; dostałam telefon tuż po moim przyjeździe do kraju i kompletnie nie mogłam się z panią dogadać, nie tyle dlatego, że nie znam angielskiego, a z powodu akcentu - szkocki to dramat. No, ale ja w sumie nie próbowałam nikomu wmówić, że znam perfekt język.
    Obecnie studiuję właśnie filologię, uczę się francuskiego i rosyjskiego i przyznam, że jeśli chodzi o poziom języka POLSKIEGO na studiach - skądinąd - HUMANISTYCZNYCH, to jestem załamana. Moja koleżanka poprosiła mnie o sprawdzenie jej referatu - to niewyobrażalne, że człowiek po liceum, po maturze, po tylu latach edukacji, może tak fatalnie władać własnym językiem. Tak więc z bólem serca stwierdzam, że błędy w CV już wcale a wcale mnie nie dziwią :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Najwyraźniej ludzie liczą na to, że "jakoś to będzie". :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdy nie skłamałam w CV, myślę, że nic dobrego to nie wniesie, a sumienie mnie nie gryzie.

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.