środa, 30 kwietnia 2014

Na uwięzi - Marta Łysek

Wydawnictwo Zysk i S-ka, Okładka miękka, 4,5/6
Ciekawa powieść, bardzo realistycznie napisana, rozgrywająca się w środowisku współczesnych parlamentarzystów.
Jednym z  głównych bohaterów jest Marcin Sawicki, trzydziestoparoletni poseł Unii Prawości, pochodzący z szanowanej krakowskiej rodziny (takiej z tradycjami), który pracuje nad projektem ustawy antyaborcyjnej. Ma to być skrajnie zaostrzona ustawa, nie dająca kobiecie żadnych szans na podjecie decyzji w kwestii aborcji. Aborcja ma być także zakazana w przypadku gwałtu, czy kalectwa dziecka. Nic więc dziwnego, że projekt wzbudza wiele emocji. Poseł i jego...dzieło mają wiele zwolenników, jak i przeciwników. Nawet tych ostatnich jest zdecydowanie więcej. I nie chodzi tu o poglądy, czy prawo kobiety do decydowania, a o wielkie pieniądze. Grupka bogatych pseudo biznesmenów postanawia odsunąć Sawickiego od pracy nad ustawą poprzez skompromitowanie go. Posuwają się do podstępu i uknucia intrygi.
Na drodze posła Sawickiego staje Sylwia Golczyńska, żona wpływowego biznesmena, posłanka partii LiN, była modelka i najseksowniejsza kobieta w sejmie. Sawicki błyskawicznie przekonuje się, że polityka to nie zabawa, a rządni władzy i dużych pieniędzy ludzie są w stanie zrobić wszystko, dosłownie wszystko. Rozpoczyna się niezwykle niebezpieczna gra. Zamieszani w afery u szczytu są zarówno emerytowani wojskowi, wtyki z ABW, WSI i CBA, jak i redaktor naczelny pewnej wpływowej gazety. W tle mamy dodatkowo katastrofę smoleńską i trudny wybór (jakiego musi dokonać Sawicki) między dwoma pięknymi kobietami.
Bardzo interesująca powieść. Z tym, że wbrew opisowi na okładce, nie nazwałabym jej powieścią sensacyjną. Bardziej wg. mnie pasuje określenie - powieść obyczajowa, czy społeczna. 
Ciekawie i bez owijania w bawełnę ukazane jest środowisko pseudo elit, które decydują o losach kraju, a  tym samym o nas samych. I nie jest to pochlebny obraz. 
Poza tym rozterki dotąd prawego posła z bardzo prawicowej partii i zderzenie z realnym życiem  głoszonych przez niego poglądów. Czy Marcinowi Sawickiemu uda się dalej żyć zgodnie z dotychczasowymi ideałami? Z pewnością nie będzie to łatwe. 
Dodatkowym smaczkiem są krakowskie klimaty. Przede wszystkim obejmują one historię i atmosferę mieszkania rodziców posła. Matka znana muzyczka, kompozytorka (muzyka klasyczna), ojciec wykładowca na UJ, wieloletni przyjaciel domu - biskup i niedzielne obiady  u niego, a dodatkowym bonusem są krakowskie spacery uliczkami i porównanie niespiesznego życia w grodzie Kraka, ze szczurzym pędem Warszawy.
Odrobinę poprawiłabym zakończenie, jest trochę zbyt...melodramatyczne...tak, tak można je określić. Z tym, że to moje subiektywne odczucie. Wy możecie finał historii odebrać inaczej. Generalnie jest to jednak dobra powieść, a autorka ma spory potencjał, który (liczę na to) rozwinie w kolejnej książce.

wtorek, 29 kwietnia 2014

Szwecja oczyma Duńczyka, czyli zapowiedź...

Czy będąc na dnie piekła,
można upaść jeszcze niżej?

Nowe, gorące nazwisko na liście skandynawskich mistrzów kryminału i nowy bohater w zastępie wziętych detektywów, wirtuozów skomplikowanych śledztw.

Michael Katz Krefeld
WYKOLEJONY
przeł. Elżbieta Frątczak-Nowotny
premiera: 5 czerwca 2014








Wykolejony nie jest pierwszą powieścią w dorobku Michaela Katza Krefelda, ale pierwszym tomem serii, którą duński autor podbija serca międzynarodowej publiczności. Głównym bohaterem jest przebywający na przymusowym zwolnieniu detektyw Thomas „Ravn” Ravnsholdt. Życie potraktowało go brutalnie. Smutki próbuje topić w alkoholu. Być może właśnie dlatego postanawia pomóc zrozpaczonej matce, poszukującej zaginionej kilka lat temu córki. Masza chciała wieść życie na przyzwoitym poziomie, ubierać się w dobre ciuchy, nosić drogie torebki. Wybrała więc zawód call girl. Klienci znali ją jako Karinę… Pewnego dnia zapadła się pod ziemię.
Czytelnik wraz z detektywem, podążając śladami Maszy, wchodzi coraz głębiej w mroczny świat i odkrywa kolejne jego warstwy oraz innego, na pierwszy rzut oka niewidocznego, lecz przerażającego bohatera – przemoc, która czai się zarówno w ciemnych zaułkach miasta, jak  i w domowym zaciszu.

Akcja Wykolejonego rozgrywa się w Danii i w Szwecji. Michael Katz Krefeld oprowadza nas po najgorszych zakątkach Kopenhagi i najbardziej przerażających enklawach Sztokholmu. Nie szczędzi przy tym słów ironii, wynikających ze wzajemnych animozji obydwu narodów. A że autor jest Duńczykiem, w szczególności dostaje się Szwedom. Most nad Sundem to symbol hańby, a przedstawiony w Wykolejonym Sztokholm to prawdziwe piekło na ziemi, gdzie karty rozdaje słowiańska mafia, a pod przykrywką oficjalnej działalności w najlepsze trwa handel ludźmi, kwitnie prostytucja i stręczycielstwo. Policja zaś daje na to ciche przyzwolenie.

Michael Katz Krefeld
w rodzinnym kraju nie musi już nikogo przekonywać do swego kunsztu pisarskiego. W 2007 roku jego powieść Before the Storm otrzymała nagrodę za najlepszy debiut w kategorii literatury kryminalnej, kilka lat później czwarta książka Krefelda Black Snow Halling została wyróżniona statuetką najlepszej powieści tego gatunku.




Minął trzy dziewczyny, chowające się w bramie jednego z biurowców. Paliły papierosy i próbowały się ogrzać, przestępując z nogi na nogę. Natychmiast go zauważyły.
– Witaj, skarbie – powiedziała jedna z nich drżącym głosem.
Nie zwalniając kroku, zerknął w ich stronę. Obie miały dość ciemną karnację, pewnie pochodziły z Ameryki Południowej. Miały osiemnaście, może dwadzieścia lat. Zaczął się zastanawiać, co sprawiło, że znalazły się właśnie w tym miejscu. Nawet jeśli przed czymś uciekały, trudno było sobie wyobrazić, że mogło to być gorsze od pieprzenia się ze Szwedami w dziesięciostopniowym mrozie. Szedł dalej, mijał kolejne grupy dziewczyn. Wszystkie były bardzo młode i pochodziły z różnych stron świata. W centrum Sztokholmu znajdowała się reprezentacja wszystkich nacji.
Michael Katz Krefeld, Wykolejony,
przeł. Elżbieta Frątczak-Nowotny



Smaczne życie Charlotte Lavigne 1

Wydawnictwo Literackie, Okładka miękka, Moja ocena 5-/6
Dawno (od czasu Śliwki) tak się dobrze nie bawiłam i nie zrelaksowałam w trakcie lektury. Charlotte całkowicie mnie uwiodła, a opowieść o niej dosłownie połknęłam i niecierpliwie czekam na kolejne tomy.
Tytułowa Charlotte, to trzydziestoparoletnia mieszkanka Montrealu, pracująca w tv, jako researcherka przy popularnym programie kulinarnym, czyli nie widać jej, acz jest potrzebna. Pasją Charlotte jest kuchnia - i to zarówno gotowanie, jak i wymyślanie wykwintnych potraw (nie zawsze jadalnych) oraz często zgoła kuriozalnych połączeń artykułów spożywczych. Poza tym Charlotte szuka odpowiedniego męźczyzny, nieustająco ma debet na karcie kredytowej i kocha życie, tak w ogóle, w pełnej jego krasie (czasami zadziwiającej krasie). 
Grono najbliższych Charlotte jest lekko kuriozalne - przyjaciółka Tunezyjka, stylistka odzieżowa, z którą po latach wielkiej przyjaźni pokłócą się o męźczyznę, ojciec 10 lat po rozwodzie z matką, obecnie dostępny tylko via email, matka - próbująca oszukać czas, ubierająca się ala Dzidzia Piernik, co i rusz mająca nowych i o wiele od siebie młodszych kochanków, najlepszy przyjaciel - szukający swojej drugiej połowy gay i obecny obiekt uczuć Charlotte (tylko przez część książki) sztywny jakby kij połknął, pretensjonalny Francuz. 
Charlotte jest zwariowana, niezbyt wie czego tak na prawdę chce (tzn. wie, ale ta wiedza i chcenie zmienia się kilka razy w miesiącu), ma szalone, często nierealne pomysły, które próbuje realizować z wielce opłakanym skutkiem, zrobi wszystko, żeby kulinarnie zadowolić gości i aktualny obiekt uczuć. Potrafi np. w srogą zimę, gdy zapowiadają za kilka godzin śnieżyce, pojechać (nieprzystosowanym do tego autem) na farmę oddaloną od miasta o kilkadziesiąt kilometrów, żeby kupić steki z bizona na proszoną kolację. Nic to, że Charlotte nie ma na sobie odpowiedniego ubrania. Charlotte postanowiła zdobyć steki i je zdobędzie.
Charlotte szuka. Czego? A wszystkiego- idealnego przepisu, który pozwoli objadać się, a nie tyć, idealnego faceta, sposobu na życie, czyli jest podobna do wielu z nas. 
Zachęcam do spotkania z Charlotte Lavigne.
Może czasami Charlotte jest odrobinę zbyt infantylna, ale i tak ją polubiłam, a przy lekturze książki świetnie się bawiłam i wypoczęłam. Książka ta to typowe kobiece czytadło, które pochłania się w mgnieniu oka, które daje szczyptę uśmiechu w pochmurny dzień. 


poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Piąty świadek

Wydawnictwo Albatros, Okładka miękka, Ocena 5/6
Recenzja mojego męża.

Jest to czwarty thriller prawniczy Michaela Connelly’ego z udziałem Mickey’a Hallera. Akcja rozgrywa się w czasie który aż za dobrze znamy, jeżeli nie z autopsji, to na pewno z tv- czas kryzysu. Ludzie tracą pracę, a zaciągnięte na kupno nieruchomości kredyty nadal trzeba spłacać. Jest to czas iście krwawych łowów dla banków. Tym razem bezkompromisowy, ostry, momentami nawet bezwzględny prawnik jeżdżący Lincolnem i w nim mający swoją...kancelarię, broni Lisy Trammer i pomaga jej odzyskać zajęty przez bank dom. Początkowo kobieta próbowała przy pomocy słanych pism, przeprowadzanych kolejnych rozmów, sama porozumieć się z bankiem, ale to nic nie dało. Pomóc ma jej właśnie nasz prawnik. jednak sprawa zdecydowanie komplikuje się, gdy ginie dyrektor generalny banku. Automatycznie Lisa znajduje się na początku listy podejrzanych i automatycznie zostaje aresztowana. Czy to ona zabiła? Czy była tak zdesperowana, może przerażona, że posunęła się do ostateczności? 
Szybko okaże się, iż (jak to podobno w USA) nic nie jest takie, jakie się na pierwszy rzut oka wydaje, a ciemne interesy zamordowanego bankiera są niezwykle rozlegle. Być może za morderstwem stoją porachunki w półświatku? A może nie?!
Piątym  świadkiem Connely potwierdził, że nadal trzyma formę. Jest to doskonały thriller prawniczy i jeszcze lepsza książka sensacyjna. Autor w prosty i momentami zabawny sposób wyjaśnia zawiłości amerykańskiego postępowania policyjnego i prawa karnego, umiejętnie w to wplatając obrazy z życia prywatnego bohaterów. 
Wielu uważa, że królem thrillera prawniczego jest John Grisham. Jednak moim zdaniem jest nim Michael Connely, który (mimo, iż pierwszą książkę wydał w 1992 roku) jeszcze nie powiedział ostatniego słowa, ba wg. mnie on dopiero się rozgrzewa. 
W oczekiwaniu na kolejną książkę Connelyego, zachęcam do sięgnięcia po Piątego świadka.

Żydzi papieża, czyli tajny plan Watykanu

Wydawnictwo Świat Książki, Okładka twarda, Moja ocena 5/6
Bardzo dobra książka. Rozpoczynając jej lekturę, ani przez moment nie pomyślałam, że tak mnie wciągnie.
Papież Pius XII, którego pontyfikat przypadł na okres II wojny światowej, przez wielu uznawany jest za papieża Hitlera. Od dawna zarzucana mu jest bierność z jaką rzekomo przyglądał się zagładzie Żydów. M.in. ponoć zezwolił (poprzez milczenie) w 1943 roku na wywiezienie z Rzymu i automatycznie skazanie na śmierć ponad 1000 Żydów. Zwolennicy papieża są jednak odmiennego zdania. Jednym z nich jest autor niniejszej książki. 
Zgodnie z tym, co Thomas pisze, Pius XII uratował kilka tysięcy Żydów. W celu pomocy jak największej liczbie osób, stworzył w Watykanie tajną organizacje składającą się z ponad 50 księży, zakonnic i osób świeckich. To były osoby na stałe (jeżeli można to tak określić) działające w ramach organizacji. poza tym istniało gro osób od czasu do czasu pomagających osobom ukrywającym się. Dzięki ich niestrudzonemu heroizmowi uratowano wielu ludzi. M.in. 2000 Żydów otrzymało fałszywe dokumenty z Watykanu poświadczające, że są katolikami, a następnie tajnymi trasami przerzucono ich do Watykanu. Zapewniano im ubrania, żywność i lekarstwa. Pa­pież wy­zna­czył księ­dza, który dys­po­no­wał fun­du­sza­mi prze­zna­czo­ny­mi na je­dze­nie, ubra­nia i leki dla ukry­wa­ją­cych się w Rzy­mie Żydów.Ponad 4000 osób ukryto w klasztorach na terenie Włoch. To tylko czubek góry lodowej dokonań Piusa XII i jego tajnej organizacji. Wszystko to działo się za przyzwoleniem, a także pod cichym patronatem papieża, który miał na wszystko baczenie, podpisywał fałszywe dokumenty. Dlaczego on sam milczał? Dlaczego nie zabrał głosu w sprawie Holokaustu? Dlaczego nie potępił? Otóż podobno dlatego, iż bał się, że jego głos potępiający narazi Żydów na większa gehennę. Tak na marginesie, czy było to w ogóle możliwe? Poza tym Pius XII chciał chronić organizację i ludzi w niej działających, chciał żeby o nich nie wiedziano.Nie potrafię ustosunkować się do tej ostatniej kwestii, czy milczenie Piusa XII było zasadne i słuszne, a ze względu na pełnioną posługę właściwe. Faktem niewątpliwie jest, iż nie na wiele się ono zdało. Niemcy musieli wiedzieć o siatce, organizacji (jak zwał tak zwał), gdyż próbowano porwać papieża, żeby uniemożliwić dalsze ratowanie Żydów.  Jak podaje Thomas, jeszcze w trakcie II wojny światowej, papież miał opinię ratownika Żydów, a główny rabi Jerozolimy, mówił że Izrael nie powinien nigdy zapomnieć tego, co zrobili papież i jego wysłannicy (...). Zasługi Piusa XII zaczęto kwestionować dopiero w latach 60. pod wpływem zakrojonej na niezwykle dużą skalę nagonki sowieckiej. Teraz, zgodnie z zamierzeniem autora niniejszej pozycji, przyszedł czas na rehabilitację papieża . Książka jest bardzo dobrze napisana, oparta na bogatym materiale źródłowym, którym są niepublikowane dotąd wspomnienia, zapiski zarówno ratujących, jak i uratowanych. Thomasowi udało się dotrzeć do ocalonych oraz (w przypadku ich śmierci) ich rodzin. Tak pisze autor książki we wstępie: Im więcej czytałem nieznanych mi wcześniej dokumentów, i im więcej moja żona Edith odkrywała niezmordowanie surfując po internecie i wykorzystując swe znajomości języków, tym bardziej stawało się jasne, że zebrany materiał potwierdza to, czego szukałem: Pius XII potępiał antysemityzm, rasizm i ludobójstwo zarówno przed, w trakcie, jak i po Holokauście (...).Gorąco zachęcam do lektury. Jest to lektura, co do treści której każdy powinien sam wyrobić sobie zdanie. 

sobota, 26 kwietnia 2014

Długi weekend za pasem...

A mnie się marzy jedno, jak ten kociak położyć się, wyspać wreszcie i żeby nikt nic ode mnie nie chciał. A tymczasem mamy gości od wczoraj do końca przyszłego tygodnia, generalny remont, dodatkowo ja w przyszłym tygodniu 3 dni pracuję (od rana do wieczora), mąż do pracy, dzieci do szkoły, za 3 tygodnie mam bardzo, mega ważny egzamin (który zadecyduje o wielu sprawach), a nauka w przysłowiowym polu.
Gdy złapie chwilę oddechu to zamiast uczyć się, czytam - głównie w metrze, w wc:), w wannie, w nocy gdy nie mogę spać.
Żebym ja się tyle uczyła co czytam:) egzamin dawno bym zdała.

A wy jakie macie plany na nadchodzący wielkimi krokami długi weekend?

Stan zagrożenia

Wydawnictwo Harlequin/Mira, Okładka miękka, Moja ocena 4,5/6
Kate i Richard Ryanowie są doskonale dobraną parą. Mają wszystko o czym wielu może marzyć - fascynujące posady, pieniądze, miłość, wspaniały dom i siebie. Do szczęścia brakuje im tylko jednego - dziecka, o którym do dawna marzą. Po wielu staraniach udaje im się zaadoptować śliczną dziewczynkę. Są przekonani, że ich szczęściu nic nie jest w stanie zagrozić. Nawet nie wiedzą jak się mylą. Bowiem wraz z maleństwem w ich progi zawita zło... Biologiczna matka maleńkiej Emmy, Julianna, jest ścigana przez psychopatycznego kochanka (który wg. sugestii jej matki jest płatnym zabójcą). Chcąc ochronić nienarodzoną córeczkę, kobieta decyduje się na oddanie jej do adopcji. Pośrednictwem ma się zająć wyspecjalizowana agencja. Julianna ma prawo wybrać nowych rodziców dla swojego dziecka. Spośród wielu proponowanych jej przez ośrodek par, wybiera Richarda i Kate. Dlaczego?  Richard jest (wg. jej mniemania) mężczyzną o jakim zawsze marzyła. 
Julianna chce poznać rodzinę, w której zamieszka jej dziecko. Zaczyna obserwować Ryanów i stopniowo wkrada się w ich życie. Czyni to na tyle konsekwentnie, że krok po kroku niszczy ich małżeństwo, prześladując oboje. Swoją nienawiść skupia na Kate uważając ją za przeszkodę w szczęściu jej, Richarda i ...ich córeczki. Julianna prześladuje i jest prześladowana, koszmar nasila się, podobnie jak jej psychoza, a Ryanowie są do pewnego momentu zupełnie nieświadomi otaczającego ich zagrożenia. 
Erice Spindler po raz kolejny udowodniła, że jest dobrą pisarką, autorką niezłych thrillerów, choć jak twierdzi mój mąż..odrobinę kobiecych. Pisarce udało się stworzyć doskonałe, wciągające czytadło, czyli książkę, którą połyka się w mgnieniu oka mimo jej sporej objętości i od której trudno się oderwać. Za plus bez wątpienia należy uznać doskonale nakreślone sylwetki bohaterów. Tu na pierwszy plan wysuwają się dwie psychopatyczne postaci, a mianowicie Julianna i John, czyli biologiczna matka i jej prześladowca. Miałam napisać - ścigana i ścigający, ale w  pewnym momencie akcja tak się zmienia, że nie wiadomo kto ściga, a kto ucieka.
Odrobinę szwankuje zakończenie, jest zbyt hmmm...hollywoodzkie, zbyt na pokaz. Takie miałam odczucia po zakończeniu lektury. Jednak nie zmniejsza to pozytywnych odczuć jeżeli chodzi o całość. Książka jest doskonale napisana, groza narasta, a psychopatyczne odchyły Julianny są niewiarygodne. Gorąco zachęcam do lektury.

piątek, 25 kwietnia 2014

Zgubne kłamstwa, czyli Wiedeń początku XX wieku i zbrodnia...

Wydawnictwo Dolnośląskie, Okładka miękka
Zgubne kłamstwa, to 3. tom świetnie napisanej wiedeńskiej serii kryminalnej nazywanej Zapiskami Liebermanna. 
Mamy rok 1903. W laboratorium chemicznym szkoły wojskowej w Aufkirchen znaleziono zwłoki jednego z kadetów. Autopsja wykazuje śmierć naturalną, ale prowadzący dochodzenie inspektor Oskar  Rheinhardt zwraca uwagę na rany zadane brzytwą. Podejrzenie pada na grupę kadetów oddających się sadystycznym zabawom. Czy to jednak oni są potencjalnymi zabójcami? Ponieważ śledztwo utyka w martwym (nomen omen) punkcie, inspektor Rheinhardt zwraca się o pomoc do dr. Maksa Liebermanna. Obaj męźczyźni zaczynają prowadzić śledztwo, które zatacza coraz szersze kręgi, aby w swojej końcowej fazie doprowadzić do zgoła zaskakującego finału.
Dr. Liebermann i inspektor Rheinhardt prowadzą śledztwo w każdej z książek wiedeńskiego cyklu Franka Tallisa.Pomoc dr. Liebermanna wielokrotnie okazywała się bezcenna. Ten lekarz psychiatra, zwolennik Zygmunta Freuda, dzięki znajomości psychiki ludzkiej i szablonu zachowań, zastosowaniu dyskusyjnej w owym czasie psychoanalizy, wielokrotnie zwracał uwagę na szczegóły, które umykały wiedeńskiemu policjantowi. Razem tworzą wyjątkowo udany tandem, który rozwiąże każdą zagadkę.
Czytałam dwa poprzednie tomy serii i choć jako kryminały książki te są (delikatnie ujmując) średnie, to jako swoista kronika k.u.k. Wiednia początku XX wieku, są genialne.
Akcja całej serii rozgrywa się w stolicy Austro-Węgier jeszcze za panowania cesarza Franciszka Józefa. Opis Wiednia z tego okresu to w książkach Tallisa prawdziwy majstersztyk. Już od pierwszej strony rzuca się w oczy dokładne przygotowanie merytoryczne autora. Drobiazgowo opisane budowle (ze wszystkimi detalami architektonicznymi), wnętrza mieszkań, urzędów etc, atmosfera kawiarni, opisy strojów...prawdziwa rozkosz dla kogoś, kto tak jak ja zakochany jest w tym mieście. Jeżeli do tego dodamy brzmiąca wszędzie muzykę Straussa, przysmaki domowej wiedeńskiej kuchni, pyszne ciasta i aromatyczną kawę pite w licznych kawiarniach, aromat cygar i dobrego koniaku, mamy Wiedeń odmalowany przez Tallisa, który wręcz się czuje w trakcie lektury. Jednak stolica Austrii z tej serii, to nie tylko piękno kulinariów i budowli. To także (a może przede wszystkim) zbrodnia, ból, brud i najmroczniejsze zakamarki ludzkich umysłów, przez które niestrudzenie prowadzą nas Liebermann i Rheinhardt.

Niezależnie od tego przez jaki Wiedeń się przedzieramy z bohaterami serii, miasto to i tak jest cudowne, jest prawdziwym klejnotem na mapie ówczesnej Europy. 
Gorąco zachęcam do lektury tych, którzy cenią dokładne opisy, niezłą literaturę, ale nie szukają mocnej i szybkiej akcji. A ja już szukam kolejnych dwóch tomów serii.

Czytamy krymninały - czekam na linki!!!

Przypominam!!! Czekam na wasze linki z recenzjami w tym etapie wyzwania. Dodajemy je do końca kwietnia.
Od 01 maja nowy etap i nowe kategorie kryminałów do przeczytania.
Jeszcze kilka dni trwa glosowanie (wystarczy kliknąć w baner ankiety na marginesie). Wybieramy kategorię - jakie kryminały będziemy czytać w maju i czerwcu. 
Osoby, które jeszcze nie głosowały serdecznie do tego zachęcam. 1 osoba= 1 głos, nie ma możliwości zmiany głosu:)
Miłego dnia.

czwartek, 24 kwietnia 2014

Zmarł Tadeusz Różewicz

PAP
Nie żyje Tadeusz Różewicz, jeden z najwybitniejszych i najwyżej cenionych polskich poetów współczesnych, a także prozaik, dramaturg i eseista. Od lat wymieniano go wśród pisarzy, którzy powinni zostać uhonorowani literackim Noblem. Artysta zmarł w czwartek rano we Wrocławiu. W październiku skończyłby 93 lata. 

Polacy w armii kajzera na frontach I wojny światowej

Wydawnictwo Literackie, Okładka twarda, Ocena 5,5/6
Recenzja mojego męża, który książkę podczytywał od czasu do czasu już od kilku tygodni:)

W okresie I wojny światowej Polski nie było na mapach Europy, jednak nasi rodacy służyli w armiach zaborców. Jednak rzadko się o tych żołnierzach wspomina. Ryszard Kaczmarek, autor niniejszej książki, historyk, profesor Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, postanowił w pewnym stopniu wypełnić tę lukę. Pokusił się o napisanie pozycji  popularnonaukowej traktującej o służbie Polaków w pruskiej armii.Na frontach I wojny światowej była to spora grupa licząca 800,000 żołnierzy. Warto o nich pamiętać, warto o nich wspominać. 
Wykorzystując najdrobniejsze nawet zapiski, notatki, listy do przyjaciół i żołnierzy stworzył książkę niezwykłą, bo bardzo osobistą. Z każdej kartki wyziera człowiek, koleje jego losu, nadzieja, strach, a także walka i trudna sytuacja na froncie. Ich los to także dramat jednostek, osób, które częstokroć musiały walczyć przeciwko sobie, Polak przeciwko Polakowi będącemu w armii innego zaborcy. Są to także losy w przeważającej części młodych ludzi, którzy siłą wcieleni do pruskiej armii, nie bardzo zdawali sobie sprawę w imię jakiej sprawy muszą walczyć i ginąć. Ale książka ta to także garść humoru wyzierająca z żołnierskich zapisków (życie codzienne, choroby- także te wstydliwe, niezbyt sensowne rozkazy, dziwne polsko-niemieckie słowotwórstwo etc).
Polacy w armii kajzera mają wiele plusów. Najważniejsze z nich to przede wszystkim doskonale merytorycznie, ale i lekko, przyjaźnie dla zwykłego czytelnika prowadzona narracja. Dzięki temu po książkę mogą sięgnąć nie tylko historycy, ale także osoby hobbystycznie zajmujące się tą dziedziną nauki. 
Kolejnym plusem jest doskonałe przygotowanie merytoryczne autora i umiejętne przedstawienie czytelnikowi materiału poprzez użycie setek dokumentów i zachowanie ich oryginalnej pisowni, która czasami zadziwia,a  czasami wywołuje uśmiech na twarzy czytelnika. 
Bardzo ważnym dodatkiem są liczne zdjęcia. Dzięki temu mamy odczucie bliższego obcowania z bohaterami.

Cennym jest także bardzo drobiazgowy opis struktury wojska pruskiego, szkolenia żołnierzy, wydarzeń na froncie. 
Trudno mi jednoznacznie stwierdzić, czy autor wyczerpał w całości temat, czy w wystarczający sposób omówił zagadnienie. Nie jestem historykiem, żeby to oceniać. Jak dla mnie informacji zawartych w treści jest bardzo dużo. Z punktu widzenia laika dodam, że jest to książka ze wszech miar godna polecenia. Choć jest to pozycja, którą czyta się długo, bo we fragmentach, warto po nią sięgnąć. Jeżeli nawet nie zainteresuje was całość materiału, jaki prezentuje autor, to z pewnością znajdziecie w treści coś dla siebie. 


Układ nerwowy

Wydawnictwo Nasza Księgarnia, Okładka miękka, Moja ocena 5,5/6
Bohaterką książki jest Magdalena, matka uroczej kilkuletniej dziewczynki, żona męźczyzny odnoszącego sukcesy. Wydawałoby się, że Magdalena ma wszystko, czego potrzebuje: przede wszystkim wygodne życie. Ale to tylko pozory. Początkowo kobieta nie widzi, a może nie chce widzieć, że okazjonalne popijanie męża, służbowe kolacyjki zakończone piciem na umów, jedno piwo przed tv, które zamienia się w piw pięć, a nawet więcej, to coś więcej, to alkoholizm, to choroba. Magdalena broni męża przed sobą samą, ukrywa jego nałóg przed córką, przymyka na picie męża oko. Czyli popełnia klasyczne błędy żony alkoholika. Dlaczego? Bo tak wygodniej. Bo to nie jest tak jak się wydaje. Powodów jest wiele. W końcu prawda dociera do Magdaleny. Jednak mąż odmawia podjęcia terapii, zapewniając, że wszystko ma pod kontrolą. Szybko okazuje się, że to nieprawda. Żaden pijący alkoholik nie ma swojego nałogu pod kontrolą. Pewnego dnia mają miejsce wydarzenia, które sprawiają, że trzeba spojrzeć prawdzie w oczy i odważyć się poprosić o pomoc. Ale to dopiero początek.
Układ nerwowy, to książka całkowicie wyczerpująca czytelnika pod względem psychicznym, a jednocześnie taka, od której nie można się oderwać, a jednocześnie niezwykle trudna, będąca odbiciem zbyt wielu kobiecych losów. Agnieszka Gil porusza temat tak powszechny w naszym kraju, że aż w wielu środowiskach normalny. Jednak ani zachowanie Magdaleny, ani postępowanie jej męża do normalnych nie należy.  Magdalena nie odchodzi od męża tylko dlatego, że tak wygodniej. Nie robi tego, ponieważ jest współuzależniona. Alkoholizm to choroba dotykająca całych rodzin i autorka świetnie to ukazuje. O tym problemie trzeba mówić i to jak najgłośniej i jak najczęściej. Tymczasem u nas w wielu środowiskach chorobę alkoholową uznaje się za normalną, albo wstydliwą. W każdym bądź razie, nie mówi się o niej. A to pierwszy krok do popadnięcia w błędne kolo, do zniszczenia życia sobie i najbliższym. 
Autorka na przykładzie Magdaleny wspaniale i z ogromnym wyczuciem pokazuje cały proces, jaki zachodzi w umyśle i osobowości osoby współuzależnionej, jej dramat, walkę z nałogiem męża i sobą samą, a przede wszystkim walkę o siebie i córkę.  
Książka ukazuje bez ogródek dokąd prowadzi alkoholizm i przymykanie na tę chorobę oka. Ukazuje jednak także, że można, a nawet trzeba szukać pomocy i jak to robić.
Książka szczera, prawdziwa do bólu i niezwykle potrzebna.

środa, 23 kwietnia 2014

Sześć lat póżniej - Harlan Coben

Wydawnictwo Albatros, Okładka miękka, Moja ocena 5-/6
Kolejne spotkanie z twórczością tak u nas popularnego Cobena, to dla mnie gwarancja doskonałego czytadła, które skutecznie zaprzątnie moje myśli na kilka godzin. I choć Coben bazuje na utartych, zdartych do bólu schematach, to trzeba przyznać, że wychodzi mu to doskonale i każda z jego kolejnych książek wciąga, choć częstokroć są one prawie kalką poprzednich.
Tym razem bohaterem jest 35-letni wykładowca akademicki Jake Fisher. Sześć lat wcześniej stał w białym wiejskim kościółku i patrzył jak Natalie, miłość jego życia, wychodzi za innego mężczyznę. Przez sześć lat dotrzymywał obietnicy, jaką wymogła na nim Natalie: że zostawi ją i jej męża Todda w spokoju i nie będzie próbował nawiązać z nią kontaktu. Jednak przez ten okres jego uczucia do niej nie wygasły. Pewnego dnia jeden malutki impuls sprawia, że Jake postanawia odszukać ukochaną. Nie wie, że tym samym obudzi upiory przeszłości, otworzy przysłowiową puszkę Pandory i uruchomi lawinę wydarzeń, która o mało jego samego nie zmiecie z powierzchni ziemi.
Sześć lat później, to sztampowe dzieło Cobena. Zawiera w treści schemat do którego autor nas przyzwyczaił- krótki wstęp, wielkie boom, które skutkuje jeszcze większym pędem akcji- zagrożenie dla głównego bohatera (i ew. jego bliskich) i zakończenie. Niby nic odkrywczego, a jednak muszę przyznać, iż książka mnie wciągnęła i to niesamowicie. Akcja rozgrywa się błyskawicznie, problemy mnożą się, ba one pączkują niczym drożdże, a bohater wiele razy znajdzie się w wielkim niebezpieczeństwie. Tylko z inteligencją głównego bohatera w pewnym momencie jest coś nie tak. Do końca nie rozumiał o co chodzi. Ja mniej więcej w połowie lektury domyśliłam się w czym rzecz, co się wydarzyło 6 lat temu. Chociaż nie przeczę, autorowi kilka razy i tak udało się mnie zaskoczyć. Trzeba Cobenowi przyznać, jest doskonałym twórcą wciągających czytadeł. Sześć lat póżniej gorąco polecam wielbicielom amerykańskich ksiażek akcji, osobom szukającym sprawnie napisanego zabijacza czas:).

wtorek, 22 kwietnia 2014

Jajko z niespodzianką wędruje do...

Serdecznie dziękuję za wszystkie wypowiedzi w mini jajeczno-książkowym konkursie:). Ponieważ nie potrafiłam wybrać 1 odpowiedzi, a książka była tylko 1 do oddania, postanowiłam zdać się na ślepy los i losowałam zwycięźczynię z zamkniętymi oczyma.
Niniejszym ogłaszam, iż Jajko z niespodzianką+ niespodzianka wędrują do... Aleksandry X.
Gratuluję i proszę o podanie adresu do wysyłki na email anetapzn@gazeta.pl

Neapol 44

Wydawnictwo Czarne, Okładka miękka, Ocena 5,5/6
Recenzja mojego męża.

Mamy rok 1943, II wojna światowa toczy się w najlepsze, Mussolini i Hitler pełni zapału szaleją. Młody Brytyjczyk, Norman Lewis, reporter, autor niniejszej książki, trafił w samo oko okupacyjnych walk, przybył do Włoch, do Neapolu, jako oficer komórki brytyjskiego wywiadu dołączonej do sztabu amerykańskiej 5. Armii. Rok póżniej opuszczał Italię. Pokłosiem pobytu we Włoszech jest gęsto zapisany wspomnieniami, uwagami brulion i niniejsza książką.
Wspomnienia Lewisa to przede wszystkim fascynująca i nietuzinkowa mieszanka piękna paskudnego miasta, jakim był i jest Neapol, piękna nadal istniejącej mimo wojny włoskiej kultury oraz wszystkich okropieństw i koszmarów jakie były związane z okupacyjnym horrorem. Książka ta, to także kalejdoskop ukazujący wyjątkową mieszankę ludzkich typów i charakterów, które w okowach troczącej się wojny, jeszcze zyskały na swojej intensywności. Lewis ukazuje także swoistą anarchię w wojsku, brak jakiejkolwiek informacji, czy wojna trwa, czy maja czekać, czy ruszać dalej. Aż dziw, że miasto istniało, ludzie potrafili tam żyć.
Lewis odkrywa wojenne Włochy, okupacyjną rzeczywistość, tak jak dziecko odkrywa świat. wszystko go dziwi, zaskakuje, dopiero przed samym wyjazdem, zaczyna rozumieć, wiele spraw akceptować, na jeszcze więcej przymykać oko. Nie brak w końcowym etapie pobytu także podziwu dla kraju, ludzi, ich podejścia do życia, kultury,
Mnie rok pobytu wśród Włochów napełnił takim podziwem dla ich kultury i człowieczeństwa, że gdybym mógł się urodzić jeszcze raz i wybrać miejsce urodzenia, byłyby to Włochy. (...)
Po kilu miesiącach zmienia się sytuacja na froncie i w samym Neapolu. Lewis wyrażnie to ukazuje. Piękne morze, palmy, wspaniałe relikty przeszłości, a obok brak wody, żywności, ludzie poszukujący wszystkiego w tym chęci do życia, choroby, epidemie, brak leków, rzesze małoletnich prostytutek i fragmenty ludzkich ciał walające się po ulicach miasta. 
Neapol'44 to niezwykle dokładna opowieść o zmieniającej się sytuacji w Europie, o wojnie i jej wpływie na ludzi, miasto, kulturę, życie. Szokujące połączenie piękna, wspaniałości i koszmaru. 



poniedziałek, 21 kwietnia 2014

W ogrodzie bestii - Erik Larson

Wydawnictwo Sonia Draga, Okładka twarda, Moja ocena 5,5/6
Doskonała książka, którą gorąco polecam.
Akcja rozgrywa się w 1933roku w Berlinie. Do stolicy Niemiec przybywa pierwszy amerykański ambasador w hitlerowskich Niemczech William E. Dodd wraz z rodziną - dorosłymi dziećmi i żoną. Doddowie z przytulnego domu w Chicago, gdzie mieszkali, zostają rzuceni w samo serce hitlerowskich Niemiec. Sami nie zdają sobie sprawy z tego, iż dzień 08 czerwca, gdy William przyjął nominację na ambasadora, zmieni na zawsze ich życie i postrzeganie świata oraz ludzi i rozgraniczenie miedzy dobrem, a złem. Za 6 lat wybuchnie II wojna światowa, lecz oni o tym jeszcze nie wiedzą. Jeszcze...chociaż pewne zwiastuny widać już wyrażnie. 
Dla byłego dziekana Wydziału Nauk Historycznych na chicagowskim uniwersytecie, zetknięcie z niemieckim porządkiem, z ogarniającym kraj szaleństwem jest szokiem. Na początku lekceważy on zdanie George S. Messersmitha, amerykańskiego konsula w Niemczech, który w kraju tym przebywa już od 3 lat. Jednak bardzo szybko ambasador Dodd coraz wyrażniej widzi, co tak naprawdę  dzieje się obok niego, na sąsiedniej berlińskiej ulicy, w pobliskim hotelu. Powoli także żona ambasadora dostrzega, jaka jest rzeczywistość. Jednak ich dzieci, zażywając w najlepsze przyjemności, jakie im oferuje Berlin, pozostają na rzeczywistość i glosy rodziców ślepi i głusi. Jak zakończy się ta historia, która bardzo szybko stanie się zagrożeniem dla ich życia?
Larssonowi udało się stworzyć doskonałą, dopracowaną merytorycznie opowieść. Przy czym nie jest to ani beletrystyka, ani czysta literatura faktu, czy książka historyczna. W ogrodzie bestii, to rzadko spotykane wymieszanie w/w gatunków literackich, typów książki. Od pierwszej strony czuć duszę dziennikarza i badacza. Larsson jest jednym i drugim, co udowodnił przeszukując archiwalne tomy, a fragmenty znalezionych listów i dzienników wplatając w tekst książki, przez co jeszcze wierniej oddaje atmosferę miejsca i czasu. Berlińskie wydarzenia tuż po objęciu władzy przez Hitlera, mamy okazję poznać z perspektywy naocznych świadków, jakimi Doddowie bez wątpienia byli. Absolutnie genialnie oddana jest atmosfera Berlina upajającego się obietnicami Hitlera oraz Nocy Długich Noży.
Autor stworzył książkę, od której trudno się oderwać.Gorąco zachęcam do lektury.

niedziela, 20 kwietnia 2014

Mona - Dan T. Sehlberg

Wydawnictwo Czarna Owca, Okładka miękka, Ocena 4/6
Recenzja mojego męża. Dla mnie w książce było za dużo techniki, technologii i w ogóle wszystkiego za dużo

Fabuła książki jest delikatnie to ujmując skomplikowana, acz ciekawa. Autorowi udało się zatrudnić do akcji chyba większość światowych służb specjalnych, bo mamy i FBI, Mossad i Hezbollach i wiele innych. Dodatkowo nie brak, tajemniczych zabójców, wirusów komputerowych, strzykawek wypełnionych śmiercionośnym płynem i tajemniczego zagrożenia dla całego świata. Dodatkowo mamy maksymalny wyścig z czasem. Kto z kim się ściga i dlaczego? Przyznam się, iż na początku trudno to jednoznacznie określić. Dopiero mniej więcej po 4-5 rozdziałach trochę nam się sytuacja klaruje. Jednak tylko na moment. Szybko okaże się, ze to co na początku wydawało nam się zagmatwane, to nic w porównaniu z tym, co póżniej serwuje nam autor.
Głównym bohaterem jest Eric Söderqvist, genialny naukowiec Królewskiego Instytutu Technologicznego w Sztokholmie. Jest on pracoholikiem i maniakiem tego co robi. Pracuje on obecnie nad przełomowym wynalazkiem, który umożliwiłby serfowanie po internecie kontrolowanym przy pomocy mózgu i przekazywanie uzyskanych wiadomości obrazów bezpośrednio do mózgu. Wydaje się, że wszystko idzie w dobrym kierunku, gdy nagle jego ukochana żona (która pracowała w izraelskim banku, co okaże się niezwykle istotne) zapada w śpiączkę. Nikt nie potrafi jej pomóc. W związku z tym Eric sam postanawia dociec prawdy i uratować żonę. Samotny, genialny bojownik przeciwko złemu, bo tak można określić jego postawę i główną (ale nie jedyną) oś fabuły. Od tego momentu i tak szybka akcja, jeszcze bardziej przyspiesza. Trzeba autorowi przyznać, że zarówno umiejętności tworzenia nowych wątków, jak i podkręcania akcji mu nie brakuje.Gdyby tak ilość wątków, goniących oraz gonionych zmniejszyć o mniej więcej 1/3, byłaby to książka prawie idealna. Teraz jednak mamy powieść dobrą, nawet wciągającą, ale nie idealną. Jednak muszę przyznać, że jak na debiut pisarski, jest to pozycja całkiem dobra, którą mimo drobnych w/w minusów czyta się szybko i często z wypiekami na twarzy.

sobota, 19 kwietnia 2014

Życzenia...ΚΑΛΟ ΠΑΣΧΑ


...Coby nikt nie miał wątpliwości, z tym, że po grecku, bo tutaj właśnie jestem.
ΚΑΛΗ ΑΝΑΣΤΑΣΗ
ΚΑΛΟ ΠΑΣΧΑ 
Czyli Wesołych Świąt i pozdrowienia z Grecji:)
I poniżej grecki żarcik, związany z tym, że w wielkanocną niedzielę tradycyjnym greckim daniem jest pieczone na rożnie jagnię, niestety:(
 

Po nitce do kłębka - Donna Leon

Wydawnictwo Noir sur Blanc, Okładka miękka, Moja ocena 6/6
Książki autorstwa Donny Leon, to moja ukochana (obok dzieł Agaty Christie) seria kryminałów. Cenię zarówno walory kryminalne, częstokroć wysoce skomplikowaną intrygę kryminalną, jak i aspekty społeczno-obyczajowo-polityczne. Te ostatnie są równie silne, ważne (a może w niejednym tomie nawet ważniejsze), jak rozwiązywana przez komisarza Brunettiego zagadka kryminalna. Nie inaczej jest w Po nitce do kłębka.
Tym razem mój ulubiony współczesny detektyw, Guido Brunetti zostaje wezwany późną porą na służbę z powodu śmierci starszej samotnej kobiety. Choć na zwłokach są ślady walki, lekarz sądowy stwierdza, że przyczyną zgonu ponad wszelką wątpliwość był zawał serca. Wszyscy powtarzają policjantowi, że to nie jest sprawa dla niego, że powinien ją umorzyć z powodu braków znamion przestępstwa. jednak szósty zmysł podpowiada komisarzowi, żeby dokładniej przyjrzeć się niewadzącej nikomu ofierze. Jak się okaże (niestety) to komisarz miał rację. Piszę niestety, ponieważ (jak to u Donny Leon) śledztwo pociąga za sobą grzebanie w wyjątkowych ludzkich brudach i odkrycie szczególnie drażliwych kwestii. Książki Leon maja to do siebie, że pod płaszczykiem kryminalnego śledztwa, autorka ukazuje i piętnuje kwestie, które jej zdaniem należą do wyjątkowo drażliwych, a które przez większość społeczeństwa uznawane są za normalne. Piętnowane już były: narkotyki, mafia, prostytucja, pornografia, przemyt antyków, pedofilia, handel przeterminowanymi lekami i wiele innych kwestii. W tym tomie kolej na wyjątkowo trudną sprawę, ale i przy tym smutną. Obojętnie jakby na to nie spojrzeć całość kwestii wygląda nieciekawie.  Śledztwo, które prowadzi Brunetti doprowadzi winnego przed oblicze sprawiedliwości. jednak tak naprawdę to na 100% nie wiadomo, kto powinien ponieść karę.
Ogromnym plusem (jak w każdym tomie serii) są spacery komisarza po Wenecji. Uwielbiam to miasto i zawsze się cieszę z dodatkowej porcji opisów autorstwa Donny Leon.
Książka jest wspaniale, niezwykle obrazowo napisana, śledztwo prowadzone jest sprawnie i drobiazgowo, a osłodą oprócz weneckich spacerów są posiłki jedzone przez komisarza w gronie rodzinnym i dysputy i życiu i jego sensie.
Gorąco zachęcam do lektury i niecierpliwie czekam na 21. tom przygód komisarza Brunetteiego i tajemnic miasta na wodzie. 

piątek, 18 kwietnia 2014

Wyzwanie - Czytamy kryminały...ANKIETA...

Do końca II etapu tegorocznego wyzwania zostały nam 2 tygodnie, czas najwyższy zdecydować, jakie kryminały będziemy czytać w 3. etapie, czyli maju i czerwcu br.

Głosują osoby biorące udział w wyzwaniu. Proszę tutaj w komentarzach zostawić nr. wybranego typu kryminału. Można oddać tylko 1 głos. Nie ma możliwości zmiany głosu:).
Jeżeli będzie remis, wyboru dokonam sama, ja matka-założycielka wyzwania:) 
Głosy przyjmuję do 27 kwietnia br. do godz. 23.59

Oto nasze propozycje:
  1. kryminał, w którym rozwiązując zagadkę trzeba cofnąć się wstecz, w przeszłość (najmniej 10 lat wstecz); 1
  2. kryminały, w których dochodzenie czy też zagadkę rozwiązuje nie policja/detektyw a osoby zupełnie niezwiązane z tym zawodem (np. lekarz, dziennikarz, sportowiec) 2
  3. kryminały, w których wyłącznie kobiety zajmują się rozwiązywaniem zagadek, bez względu  na zawód/zajęcie 3
  4. kryminał z polityką w tle  1

Gabriel Garcia Marquez nie żyje:(

Gabriel Garcia Marquez nie żyje. Kolumbijski noblista miał 87 lat. Pisarz chorował na raka płuc. Gabriel Garcia Márquez uchodził za najpopularniejszego pisarza Ameryki Łacińskiej. Porównywano go z Markiem Twainem i Charlesem Dickensem. Swoją karierę rozpoczął jako dziennikarz w lokalnej prasie, następnie pracował jako korespondent zagraniczny. Pisał m.in. z Rzymu, Paryża, Barcelony.

W 1955 napisał powieść "Szarańcza", jednak popularność zdobył cyklem reportaży "Opowieść rozbitka", które publikowane były na łamach pisma "El Espectado".
Najbardziej znaną książką Marqueza jest przetłumaczona na wiele języków powieść "Sto lat samotności". Książka określana jest arcydziełem realizmu magicznego. W 1982 roku Marquez otrzymał literacką nagrodę Nobla za "powieści i opowiadania, w których fantazja i realizm łączą się w złożony świat poezji, odzwierciedlającej życie i konflikty całego kontynentu". Aby wyrazić swoją solidarność z Trzecim Światem pisarz nie chciał założyć smokingu i w Sztokholmie paradował w karaibskiej koszuli zwanej guayaberą.
Gabriel Garcia Marquez nie żyje. Noblista, który bał się wystąpień
foto: PAP/EPA/Ballesteros

 

czwartek, 17 kwietnia 2014

Jak ja się boję latać, czyli tak ogólnie.

www.wrotalubuskie.eu
Gdy ten post się ukaże wraz z mężem będę dosyć wysoko nad ziemią. Lecimy właśnie do teściów. Nic nie poradzę, panicznie boję się latać. Wiem, wiem statystycznie samolot jest najbezpieczniejszym środkiem transportu bla, bla, bla. Jednak w aucie/pociągu/autobusie (dowolne wybierz) mam jakąś szansę, jakby odpukać miała miejsce jakaś katastrofa. W samolocie nie mam nawet najmniejszej, nawet takiej tyci tyci.
Do samolotu zabrałam nowy kryminał Donny Leon Po nitce do kłębka. Uwielbiam komisarza Brunettiego i zagadki Wenecji. Liczę, że wenecki policjant i kolejne dochodzenie pomogą mi przetrwać lot. Lekturę rozpoczęłam już dzisiaj rano, wybornie się zapowiada. Mąż kończy czytać thriller Czarnej Owcy - Mona, więc recenzje wkrótce.
A jak wy odpędzacie stres związany z podróżą, jeżeli takowy macie oczywiście?! Zabieracie ze sobą dobrą książkę, a może słuchacie muzyki?
Czy ktoś tak jak ja boi się latać?
Kiedyś miałam wątpliwą przyjemność lecieć ponad 8 godz. Próbowałam zrelaksować się  drinkiem, a właściwie kilkoma. I było ok, do momentu, gdy  powiedzmy nie zaczęłam trzeżwieć. Na lekkim kacu było jeszcze gorzej niż normalnie, a lot trwał dalej. 
Pozdrawiam z samolotu:)

Sam ze wspomnieniami

Wydawnictwo Świat Książki, Okładka twarda, Ocena 5,5/6
Recenzja mojego męża.

Sam ze wspomnieniami, to autobiograficzna, doskonała książka Michaiła Gorbaczowa, napisana rok po śmierci ukochanej żony Raisy. To także (a może przede wszystkim) bilans zysków i strat, rozrachunek z przeszłością i samym sobą, zarówno na niwie politycznej, jak i prywatnej.
Śledzimy życie Gorbaczowa od jego narodzin, od czasu, gdy wraz z rodziną cierpiał głód, poprzez pierwsze spotkania z Raisą, pierwsze trudy wspólnego życia, studia i kolejne szczeble kariery, po których mozolnie acz niestrudzenie piął się z żoną u boku.Poznamy także najsłynniejszych ludzi tamtych czasów, ich zachowania, zalety, wady. Do najsłynniejszych postaci zapełniających karty książki  zaliczyć można dwóch męźczyzn, jakże podobnych do siebie mimo, iż dzieli ich wiele lat - Stalina i Putina. 
Sam ze wspomnieniami to także bardzo ciekawie ukazane przemiany zachodzące w ZSRR i to zarówno na arenie politycznej, jak i w życiu zwykłego radzieckiego Kowalskiego.
Lecz książka ta, to nie tylko porządna lekcja współczesnej historii i polityki, to nie tylko wspomnienia polityka, który zmienił bieg historii, to przede wszystkim opowieść o człowieku, który miał szczęście na swojej drodze spotkać ukochaną, mądrą kobietę, o której wspaniale opowiada nie wstydząc się tego uczucia.
Są ludzie, którzy na zawsze zapisują się na kartach historii. Bez wątpienia takim człowiekiem jest Michaił Gorbaczow, polityk, który zmienił historię i ZSRR. Jeżeli interesuje was jego osoba, jesteście ciekawi, jakie  miał plany, marzenia, które z nich udało mu się zrealizować, jak odnajdował się w polityce - sięgnijcie po niniejszą książkę. 

W krainie obfitości mango

Wydawnictwo Literackie, Okładka miękka, Moja ocena 5,5/6
Świetna, bajecznie egzotyczna, kolorowa i soczysta książka:) Idealna lektura przy takiej pogodzie, jaką mamy za oknem, ale nie tylko. 
Każdy z nas (a przynajmniej większość z nas) marzy o podróżach, zmianie otoczenia, wyrwaniu się z naszego dusznego, przyziemnego grajdołka, zamianie ciasnych domów ogrzewanych kaloryferami na wspaniałe plaże, lasy ogrzewane tropikalnym słońcem etc, itd...
Dziennikarka Ann Vanderhoof i jej mąż Steve, dyrektor artystyczny pisma, w którym pracowała, także o tym marzyli. Postanowili jednak na marzeniach nie skończyć, a działać. Zdecydowali się więc zrobić to, na co 99% marzących o w/w nigdy się nie zdecyduje - postanowili zrealizować marzenie. Przejście od decyzji do czynu, realizację marzenia i to co z tego wynikło opisali w niniejszej książce. Rozpoczynają wielką przygodę, którą jest dwuletni rejs po Karaibach. To cudowna, niezwykle kolorowa i plastyczna książka. Żebyście wiedzieli ile razy w ciągu jej czytania zazdrościłam autorom - bez mała cały czas. Tyle samo razy byłam na siebie zła, bo wiem doskonale, że sama nigdy najprawdopodobniej takiego ryzyka nie podejmę. Nie chodzi tu nawet o brak funduszy na takie przedsięwzięcie, a po prostu o najzwyczajniejszy w świecie strach przed tym, co nieznane za rogiem, a  w ich przypadku za kolejną falą. Chociaż...nigdy nie mów nigdy.
Dwa lata na morzu to długi okres i równie dużo doświadczeń, dobrych i złych. Autorka cudownie o nich opowiada, opisuje krajobrazy, smaki, kolory, radości i smutki. Dzieli się także z nami nowo nabytymi umiejętnościami, np. jak złowić obiad i jak interpretować prognozy pogody, jak poradzić sobie bez tych wszystkich rzeczy, które zostały w domu, a które wydawało się są do życia niezbędne i wieloma, wieloma innymi sprawami.
Opowiada także o pierwszych lękach, jak sobie z mężem dadzą radę, czy ich związek wytrzyma. Wytrzymał. I jak twierdzi sama autorka, dzięki temu, że byli otwarci na nowe doświadczenia, nieznaną kuchnię, odmienną kulturę, nowych przyjaciół, te dwa lata były niezapomnianym przeżyciem. Bardzo ich oboje zbliżyły, nauczyły czerpania przyjemności ze swojego towarzystwa i głębszego zaufania. Jest to więc nie tylko opowieść o przygodzie życia, o spełnieniu marzeń, ale także o samym życiu i wszystkich jego składnikach, o tym co jest jego kwintesencją.
Gorąco zachęcam do lektury, która jest przygodą samą w sobie, oraz do wyniesienia z niej jak najwięcej. 
Autorka w trakcie rejsu marzeń, Fot. Steve Manley
Blog autorki (klik)

środa, 16 kwietnia 2014

KONKURS- Jajko z niespodzianką...oddam w dobre ręce, ot tak świątecznie:)

:) a poważnie..oddam Jajko z niespodzianką + niespodziankę dodatkowo...
czyli reasumując jajecznie i niespodziankowo..oddam egzemplarz recenzowanej w poście poniżej książki Jajko z niespodzianką w dobre, najlepsze ręce.
Dodatkowo dołożę niespodziankę, ale książkową nie jajeczną:)
Wystarczy w komentarzach poniżej napisać w 4-5 zdaniach - dlaczego to do was ma trafić jajeczno-książkowa niespodzianka?
Na odpowiedzi czekam do 21 kwietnia br. do godz. 23.59.
Wyniki podam tuż po Wielkanocy. Wysyłka niespodzianki i Jajka z niespodzianką najpóżniej 05 maja 2014r., a postaram się wcześniej:) Wysyłka na terenie Polski listem poleconym. 
Jajeczno-książkowo-niespodziankowy konkurs uważam za otwarty:)

No i nie mogłam się oprzeć:)

Jajko z niespodzianką

Wydawnictwo Literackie, Okładka miękka, moja ocena 5-/6
Bardzo ciekawa powieść, która (nie ukrywam tego) po przeczytaniu pierwszych dwóch rozdziałów jawiła mi się jako lekko nudnawa, banalna opowieść o kobiecie, którą los doświadczył. Dobrze, że nie odłożyłam jej na półkę, jako entej z kolei dot. tej samej tematyki. Okazało się bowiem, że debiutancka książka znanej telewizyjnej scenarzystki ma w sobie to coś, podobnie jak tytułowe jajko z niespodzianką w realnym świecie. 
Autorka ciekawie opowiada historię Ady, kobiety takiej, jak wiele z nas, która od trzech lat, czyli od urodzenia się niepełnosprawnej córeczki, boryka się ze wszystkimi urokami i wadami samotnego macierzyństwa. W wychowaniu córki pomaga jej co prawda mama, ale przy tym raczy ją wieloma złotymi radami w stylu - ja na twoim miejscu, albo gdybym to ja...etc. Przyznajcie szczerze, żadna z nas nie lubi tego typu ...rad. Jeżeli do tego dodamy, problemy finansowe, brak naprawdę bliskiej osoby, której można by się zwierzyć, zaufać, z którą można by podzielić zarówno radości, jak i smutki, mamy obraz życia całkiem przeciętnej współczesnej kobiety. Jednak życie Ady i jej córeczki, to nie tylko smutki. Zupełnie tak jak w jajku z niespodzianką. Po jego otworzeniu, po zdjęciu pierwszej warstwy mamy wewnątrz niespodziankę. Podobną niespodziankę dla Ady szykuje los. Co nią będzie? Tego nie zdradzę.  Jeżeli lubicie ciekawie odmalowanych bohaterów, z których każdy kryje w swoim wnętrzu jakiś sekret. Jeżeli lubicie szczęśliwe zakończenia. Jeżeli szukacie ciepłej historii, która podziała niczym plaster na duszę. Polecam Jajko z niespodzianką. Zachęcam do lektury tej ciepłej, niezwykle życiowej i odrobinę bajkowej powieści. Wszak szczypta magii i baśni jest potrzebna każdej z nas:).