wtorek, 6 maja 2014

Olvido, czyli lekkie rozczarowanie

Wydawnictwo Muza, Okładka miękka, Moja ocena 4/6
Przyznam się, iż po kolejną książkę autorstwa Marii Duenas sięgałam z lekką obawą. Tak wychwalana kilka miesięcy temu Krawcowa z Madrytu nie zachwyciła mnie, ba momentami nawet znudziła. Stąd moje obawy, że w przypadku Olvido... sytuacja może się powtórzyć.
Co prawda znudzona książką nie jestem, lecz do zachwytu mi daleko.
Autorka opowiada nam historię Blanci Perea, doktor filologii, kobiety po 40-tce, która będąc u szczytu zawodowej kariery, dowiaduje się, że mąż zostawił ją dla młodszej kobiety i będzie miał z nią dziecko. Banał aż do bólu. Kobieta rozżalona na cały świat decyduje się na kilka miesięcy przenieść na uniwersytet do dalekiej Kalifornii. Ma uporządkować i zbadać archiwum tragicznie zmarłego hiszpańskiego profesora. Dokumenty są w takim nieładzie, że pracy wystarczy jej na kilka miesięcy. Porządkując archiwum Blanca zaczyna czytać dokumenty i zagłębiać się w tajemniczą historię, poznaje zapiski nieżyjącego naukowca. Kobieta cofając się w przeszłość nie traci jednak kontaktu z teraźniejszością. Dzięki temu śledzimy krok po kroku budowę jej nowego hiszpańsko-amerykańskiego świata, radzenie sobie z samą sobą, ze swoją depresją po zdradzie męża. 
W opisy terażniejszości, życia Blanci ciekawie wplecione są retrospekcje z życia zmarłego naukowca, ale nie tylko. Zupełnie niespodziewanie okaże się, iż historia zatacza koło.Czy Blanca skorzysta z nadarzającej się okazji? Czy będzie potrafiła wykorzystać szansę, którą podsuwa jej los?
Całość jest bardzo zręcznie napisana, to fakt. Jednak w książce brak jest (przynajmniej dla mnie) tego nieuchwytnego czegoś, co sprawia, iż od lektury niektórych pozycji nie mogę się oderwać. Od lektury Olvido...mogłam się oderwać i to niestety w dowolnym momencie, bez najmniejszego nawet żalu. Książka po prostu była momentami zbyt ...może nie tyle nudna, co rozwlekła, przegadana. Gdyby odrobinę przyspieszyć akcję, wyciąć ok. 1/4 treści, byłoby idealnie. 

Poza tym główna bohaterka. Nie będę ukrywać, nie polubiłam jej. Kobieta wyjątkowo działała mi na nerwy. I nawet słynna solidarność kobieca tu nie pomogła. Blanca Perea zrobiła na mnie wrażenie takich ciepłych, rozlazłych kluch. Ja rozumiem, kobieta przeżyła traumę, zdradziła ją w wyjątkowo podły sposób najbliższa osoba, no, ale jednak...Być może gdyby miała w sobie trochę więcej życia, inaczej odebrałabym książkę. 
Za to bardzo przypadł mi do gustu wątek, który umożliwił poznanie losów zmarłego profesora. Tu muszę przyznać, autorka stanęła na wysokości zadania i stworzyła fascynującą opowieść, dzięki której przemierzamy sporą część globu, poznajemy europejską historię sprzed kilkudziesięciu lat i nierozerwalnie z nią związane losy iberysty. 
Nie twierdzę, że Olvido...to zła książka, wręcz przeciwnie. Być może jednak moje oczekiwania, po achach i ochach, jakie czytałam na blogach, były zbyt wygórowane? Nie odradzam lektury książki, ba - wręcz do niej zachęcam. Uważam, że każdy powinien ją poznać i sam wyrobić sobie o niej zdanie.

1 komentarz:

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.