czwartek, 22 maja 2014

Walczyliśmy w piekle. Raporty niemieckich generałów z frontu wschodniego

Wydawnictwo RM, Ocena 6/6
Recenzja mojego męża.

Walczyliśmy w piekle należy do doskonałej i niezwykle ważnej serii Świadkowie. Zapomniane głosy Oficyny RM. 
Książka ta, to świadectwo niemieckich dowódców, którzy w okresie II wojny światowej brali udział w działaniach zbrojnych na terenie Związku Radzieckiego. Atak na ZSRR był planowany przez Hitlera od dawna. Uważał on, że potężna Rzesza  potrzebuje „przestrzeni życiowej” na wschodzie. 22 czerwca 1941 roku wojska niemieckie rozpoczęły realizację planu o kryptonimie Barbarossa.
Akcja ta (z punktu widzenia niemieckich oficerów) była jedną z najokrutniejszych i najbardziej bezsensownych w trakcie całej II wojny światowej. Jak wiemy, najwyższe dowództwo niemieckie (częstokroć siedzące w cieple i czterech ścianach swoich gabinetów) było przekonane, iż Armia Czerwona podda się błyskawicznie. Jak dotąd wszyscy ulegali niemieckiej potędze. W związku z tym nie namyślając się (a w zasadzie zupełnie nie myśląc) wysłali do Związku Radzieckiego żołnierzy nieprzeszkolonych i nieprzygotowanych do walk w tak trudnych, wręcz ekstremalnych warunkach. Żołnierzy niemieckich (zarówno dowódców, jak i zwyczajnych szeregowych) zaskoczyło praktycznie wszystko. Najbardziej jednak  zaciekłość rosyjskiej armii, która walczyła do ostatniego żołnierza, nie zważając na nic. Śmiało można stwierdzić, że do walki z Niemcami stanął cały kraj, każdy radziecki obywatel (czy to z własnej woli, czy do tego przymuszony). Najbardziej znamienitym przykładem może być oblężenie Leningradu, które trwało 2,5 roku od 8 września 1941 do 27 stycznia 1944 roku. 
W założeniu Hitlera atak i zwycięstwo miały być błyskawiczne, jak w przypadku Blitzkriegu. Jednak z każdym przebytym kilometrem, niemiecka armia coraz mniej mogła korzystać ze zdobytego dotąd doświadczenia. Walki odbywały się na niewyobrażalnie dużych terenach, których obszar śmiało można porównać do niewielkich lub nawet średnich państw. Kolumny wojskowe przemierzały ogromne odległości, a ciągle pozostawały im w perspektywie kolejne tysiące kilometrów do przebycia (oczywiście tym, którzy przeżyją, a szczęście to mieli nieliczni). W niniejszej książce czytamy, iż  (...)stepy zdawały się nie mieć końca, a bagna pochłaniały całe dywizje (...). Jesienią, gdy zaczynało padać, tysiące kilometrów kwadratowych zamieniały się w bagno, póżniej nadchodził siarczysty mróz. Była straszna zima, żołnierze ani fizycznie, ani psychicznie, czy w żaden inny sposób nie byli przygotowani na takie mrozy. Nie bez powodu myśleli, że walczą w białym piekle. Nie mieli odpowiednich ubrań, leków, broni, żywności, zamarzała nawet broń, a ludzie umierali z zimna w zastraszającym tempie. Nie mieli nic i nie wiedzieli nic o tym co jeszcze ich czeka. 
Niemieccy żołnierze faktycznie walczyli w piekle, gdzie nie mogli być pewnym niczego, gdzie nie obowiązywały żadne zasady.
W książce znajdziemy przede wszystkim relacje wysokich rangą niemieckich żołnierzy. Zostały one spisane tuż po zakończeniu II wojny światowej  z inicjatywy armii amerykańskiej. Do 1954 roku powstało 2175 rękopisów o łącznej objętości 77000 stron będących świadectwem walki w Związku Radzieckim. Spisało je 501 niemieckich generałów. 
W książce zamieszczono także raporty niemieckich dowódców. Są nimi pozycje:
Radzieckie metody walki podczas II wojny światowej, gen. E. Rausa;
Wpływ klimatu na walki w europejskiej części Związku radzieckiego, gen. E. Rausa;
Wojna na Dalekiej Północy, gen. W. Erfurth;
Walki w radzieckich lasach i na bagnach, gen. H. von Greiffenberg. 
Całość jest napisana niezwykle przystępnym językiem, w sposób, którego nie powstydziłby się autor najbardziej bestselerowego thrillera. Dzięki temu nawet osoby na co dzień nie interesującej się historią, nie będą mogły oderwać się od lektury książki.  
Zachęcam do sięgnięcia po tę pozycję i spojrzenia na nią nie poprzez pryzmat  faktu, iż sprawozdawcami są niemieccy oficerowie, a poprzez pryzmat relacji ludzi, którym nie dano wyboru. Doskonale opracowana i napisana pozycja, cenne źródło informacji i niebagatelna przestroga. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.