poniedziałek, 24 listopada 2014

Kiedyś byliśmy braćmi

Wydawnictwo Świat Książki, Moja ocena 5,5/6
Akcja rozpoczyna się pewnego dnia we wrześniu 2004 roku w Chicago, gdy nieznany nikomu starszy męźczyzna Ben Solomon oskarża znanego na cały stan milionera i filantropa Elliota Rosenzweiga, o to, iż ten w przeszłości nosił nazwisko Otto Piatek i był oficerem SS, znanym jako Rzeźnik z Zamościa. Oskarżenie poważne. Być może udałoby się je jakoś zatuszować, zamieść (jak to się mówi) pod dywan, gdyby nie fakt, iż incydent miał miejsce na poważnej gali dobroczynnej, na której było mnóstwo znanych osób, kamer telewizyjnych, a oskarżony Rosenzweig był gościem honorowym. Co kierowało niezamożnym, nikomu nieznanym starszym panem, że oskarżył o coś tak potwornego znanego polityka i dobroczyńcę? Ben Solomon ku zdziwieniu praktycznie wszystkich, idzie o krok dalej - zatrudnia adwokatkę Catherine Lockhart, żeby udowodniła Rosenzweigowi winę przed sądem. Prawniczka nie chce się początkowo mieszać w sprawę. Pracując w znanej kancelarii adwokackiej, musi mieć na względzie zdanie jej udziałowców, a ci są przeciwni prowadzeniu sprawy Solomona i oskarżaniu milionera. Z biegiem czasu Lockhart, początkowo traktująca Solomona, jako staruszka z urojeniami, wierzy, iż oskarżenia nie są wyssane z palca i wbrew wszystkim decyduje się prowadzić sprawę, oskarżyć milionera o zbrodnię ludobójstwa na polskich Żydach. Przeciwko niej stają najpotężniejsi adwokaci w stanie. Dodatkowo Rosenzweig nie szczędzi środków na zdyskredytowanie Solomona i podważenie jego słów oraz poczytalności.
Działania obu stron przeplatane są niezwykle poruszającymi fragmentami opowieści z życia Bena Solomona i Otto Piatka. W ich trakcie cofamy się w czasie i przenosimy do Zamościa połowy lat 30. XX wieku. Poznajemy rodzinę Solomonów, historię Otto Piatka, który będąc synem Niemki został prawie adoptowany przez rodzinę żydowską (bo jego własna rodzina go porzuciła), a także to, jak wstępując do SS ten sam Piatek zapewniał Solomonów, że ich nie opuści, będzie im pomagał, a w rzeczywistości skazał ich oraz tysiące innych Żydów i Polaków na śmierć. Nie bez kozery nazwano go rzeźnikiem z Zamościa.
W trakcie lektury nasuwają się trzy pytania. Przede wszystkim to, czy Ben Solomon oskarżył właściwego człowieka oraz jak ludzie mogli znieść tak wiele? Jednak tym co najbardziej mnie nurtowało było i jest pytanie - jak człowiek pod wpływem pewnych okoliczności z normalnej, empatycznej, roześmianej osoby może zmienić się w zaciekłego wroga, kata, rzeźnika? Jakim cudem za garść srebrników (bo tak należy oceniać zaprzedanie siebie SS) można sprzedać najbliższych? I nie chodzi tu o fakt, iż Otto Piatek nie miał wyboru. On akurat miał wybór. I to jest w tym wszystkim chyba najgorsze.
O holokauście czytałam wiele, zapewne jeszcze wiele przeczytam. Za każdym razem jestem wstrząśnięta. W okresie II wojny światowej ludzie przeżyli dramat. Każda opowieść mimo, iż bardzo zbliżona do poprzednich, traktowana jest przeze mnie indywidualnie, jako losy kolejnego człowieka, kolejnej rodziny. Nie inaczej jest z historią Solomonów. Jej siłą jest przede wszystkim realizm historyczny. Autorowi udało się napisać historię niezwykle realistycznie, umieścić ją w dokładnym kontekście historycznym, bazując na wspomnieniach osób, które przeżyły Holokaust oraz na materiałach historycznych.
Po zakończeniu lektury długo zastanawiałam się o co tak na prawdę Benowi Solomonowi chodziło. Bo przecież nie o zemstę. Trudno mścić się po upływie 60 lat. Sprawiedliwość, kara? Też nie. Bo jaka może być sprawiedliwość czy kara za to, iż przyjaciel, prawie brat odwrócił się i zamordował na naszych oczach najbliższe nam osoby.
Zostało jedno - prawda. I to jest chyba to. Prawda jest najważniejsza, czasami warta najwyższej ofiary. 
Książka napisana jest doskonale i od jej lektury trudno się oderwać. Mimo, iż jest to historia fikcyjna, to jej umiejscowienie w historycznych realiach, doskonałe oddanie klimatu, palety uczuć, sprawiają, iż czyni to całość niezwykle prawdziwą, realistyczną.
Gorąco zachęcam do lektury i czekam niecierpliwie na kolejną książkę Ronalda H. Balsona. Kiedyś byliśmy braćmi, to rewelacyjny debiut chicagowskiego adwokata. Oby tak dalej.

3 komentarze:

  1. Jest to pozycja dla mnie. Nie pozostałabym obojętna na wydarzenia w niej opisane. A fakt, że po lekturze zastanawiałaś się nad treścią, tylko mnie w tym upewnia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Podpisuje sie pod tym , co napisalas i rowniez polecam, bo warto po nia siegnac. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Książkę niedawno wypatrzyłam w zapowiedziach wydawnictwa i skrzętnie zanotowałam sobie tytuł. Jestem zachłanna na tematykę wojenną

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.