środa, 11 lutego 2015

Papierowe imperium

Wydawnictwo Albatros, Moja ocena 5,5/6
C. J. Sansom to angielski pisarz, którego twórczość znam z dopracowanych w każdym calu i porywających historycznych kryminałów. Po każdą jego książkę sięgam w ciemno i jak do tej pory nigdy tego nie żałowałam. Nie inaczej jest w przypadku papierowego imperium, którym Sansom wręcz mnie porwał, chociaż nie przeczę początki książki nie należą do łatwych. Zarówno w treść jak i świat, który stworzył psiarz trzeba się wgryźć, wniknąć, zaakceptować, co może być trudne. Dlaczego? Dlatego, iż na bazie pewnych historycznych wydarzeń Sansom stworzył może nie tyle alternatywną, co inną od znanej nam historię i rzeczywistość. Do 1940 roku historia ma przebieg taki jaki znanym ze szkolnych lekcji, z  książek. W 1940 roku następuje jednak upadek i śmierć Stalina (tu raczej nie ma nad czym rozpaczać, dobrze by się stało), Niemcy hitlerowskie podpisują pakt pokojowy z Wielką Brytanią i rozpoczynają wspólnie władanie całą bez mała ówczesna Europą. Następują masowe mordy, eksterminacja nie tylko Żydów, ale także każdego, kto nie jest w 100% aryjskiego pochodzenia, kto nie popiera jedynej słusznej władzy, Winston Churchill jest przywódcą podziemia, wojna na wschodzie Europy nadal trwa, giną miliony ludzi, w Europie szerzy się strach, głód, bieda, ludzie boją się wszystkiego nawet najbliższych. Ośrodkiem prawdziwej władzy w Londynie jest kierowana przez generała Rommla olbrzymia ambasada Niemiec.Taki trochę uwspółcześniony Rok 1984 Orwella wymieszany z najkoszmarniejszą wersja XX wiecznej historii, jaka można sobie wyobrazić.
W takiej rzeczywistości kilka lat później, w latach 50. umieszcza Sansom akcję swojej powieści. Jednym z bohaterów książki jest David Fitzgerald, urzędnik jednego z ministerstw, odpowiednika naszego MSZ, który skrywa żydowskie korzenie i od 2 lat współpracuje z ruchem oporu wykradając dla niego tajne dokumenty. Davida czeka go nowe zadanie: wraz z kilkuosobową ekipą musi wydobyć ze szpitala psychiatrycznego przetrzymywanego swojego szkolnego kolegę, naukowca, doktora Franka Muncastera, który za sprawą mieszkającego w USA brata jest w posiadaniu informacji mogących zmienić przyszłość nie tylko kraju, ale całej Europy, a być może także całego stworzonego przez Sansoma świata. Sprawa jest o tyle trudna, iż naukowcem interesują się wywiady Niemiec wespół z angielskimi szpiegami oraz Amerykanie, którzy za wszelka cenę chcą ściągnąć Muncasrtera do USA i ukryć sekret o tworzonej przez nich broni.
Genialnie napisana książka, która nie ma w sobie nic z amerykańskich czytadeł, takich książek na zasadzie mission impossible. Co prawda bohaterowie podejmują się niezwykle trudnych, prawie niewykonalnych misji, ale nie one są najważniejsze. Śmiało mogę napisać, iż ich działania są w zasadzie tylko dodatkiem do tego, co jest kwintesencją i największym smakiem książki. Jest nim genialnie i niezwykle szczegółowo stworzony świat, w którym wierzcie mi nikt nigdy nie chciał by żyć. W trakcie lektury czułam, jakby zło, strach, beznadzieja,w  jakiej przyszło egzystować (bo trudno to nazwać życiem) bohaterom książki wręcz mnie oblepia. Koszmarne uczucie.
Rozmach z jakim Sansom stworzył inną Anglię, dbałość o wszystkie, najmniejsze nawet drobiazgi, szczegółowe opisy i niezwykłe, psychologiczne podejście do tematu sprawiają, iż Papierowe imperium wręcz się pochłania. Chociaż tak, jak pisałam na początku, w książkę trzeba się wgryźć, zaakceptować inny bieg historii. Zajmuje to kilkadziesiąt stron, ale później lektura jest wielka przyjemnością i mija błyskawicznie. Wielkim atutem Papierowego imperium są długie, momentami bardzo długie rozmowy i opisy. Celowo o tym piszę, bo wiem, ze dla wielu czytelników oczekujących wartkiej akcji może to być minus. Dla mnie wręcz przeciwnie - kwintesencja i wielki smaczek całej historii.
C. J. Sansom stanął na wysokości zadania. Jego Papierowe imperium, to doskonale napisana, trzymająca w napięciu do końca, wysokiej klasy literatura nie mającą w sobie nic z taniego czytadła. Zachęcam do poznania świata, o którym strach nawet myśleć, że mógłby być prawdziwy. A samo zakończenie...gwarantuję, iż was zaskoczy i zmusi do wielu przemyśleń.

1 komentarz:

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.