wtorek, 31 marca 2015

Historia kotów

Wydawnictwo Znak Horyzont, Moja ocena 5/6
Książkę podczytywałam przez ostatnie 2 tygodnie we fragmentach jednocześnie chłonąc lekturę i liczne ciekawostki, jak i rozkoszując się nią. Jestem wielka kociarą, więc książka autorstwa Madeline Swan jest dla mnie wyborną pozycją.
Koty są wyjątkowymi zwierzętami. To nie podlega żadnej dyskusji. 
Kot to licząca wiele tysięcy lat ikona światowej historii i popkultury. Udomowione bardzo dawno temu, do dziś zachowały wielką niezależność. Nie da się ich wytresować (w przeciwieństwie do wielu innych domowych zwierząt). Należy cieszyć się z zaszczytu ich towarzystwa i służyć kotom jak tylko można. Kot ma odbierać łaskawie hołdy, brać to co daje człowiek i ew. dać się przytulić, czy pogłaskać. 
Autorka książki w niezwykle ciekawy sposób prezentuje nam historię kotów i koto-ludzkich kontaktów. Poczynając od świata antycznego do czasów współczesnych śledzimy perypetie naszych kocich milusińskich. A jest co śledzić i o czym pisać. Oj działo się, działo w kocim świecie.
Złotym wiekiem kociego współistnienia z ludźmi był okres antyczny, a konkretnie starożytny Egipt, jego kultura i religia. W tym to okresie koty z dzikich, pustynnych zwierząt stały się istotami wielbionymi na równi z faraonami i bóstwami starożytnymi. I bardzo słusznie:).
W wiekach średnich i stuleciach późniejszych różnie przedstawiała się koto-ludzka koegzystencja. Koty kochano (bo były zbawcami rolników i wiejskich gospodarstw - wszak chroniły przed gryzoniami), ale były także okresy gdy się ich bano, tępiono je, prześladowano. Koty były symbolem zła, kultu pogańskiego, traktowano je jako pomagierów palonych na stosie czarownic. Do dziś w bajkach, przypowieściach czarownica ma miotłę, długi nos i kota...koniecznie czarnego.
W okresie średniowiecza i wiekach późniejszych z czarnych kotów o zgrozo wyrabiano "lek" na ślepotę czy podagrę. Kocie sadło do smarowania także miało co nieco leczyć. O tym co jeszcze pseudomedycznego robiono z biednych futrzaków przeczytacie w książce. Włosy dęba mi stanęły jak czytałam o ludzkiej głupocie i okrucieństwie.
XIII i XIV wiek to okres szerzenia się wielu zaraz m.in. czarnej śmierci, którą przenosiły szczury. Na moment (ale tylko na moment) przypomniano sobie wtedy o łownych zaletach kotów i doceniono je. Ale jak w tym powiedzeniu...łaska pańska na pstrym koniu jeździ....podobnie było z ludzką łaską i miłością wobec kotów.
Sytuacja kota diametralnie zmieniła się w XIX wieku. Okres wiktoriański był drugim (po antycznym Egipcie) złotym wiekiem kotów. Wiele dobrego w tym kierunku poczyniły znane osoby, m.in. królowa Wiktoria, wielka wielbicielka kotów, fundatorka 1. wystawy kotów rasowych. Ale nie tylko angielska monarchini kochała koty. Mahomet bał się ruszyć z miejsca, żeby nie obudzić ukochanego kotka (w pełni to rozumiem). Nelson, pupil Winstona Churchilla jadał z nim codziennie obiady na Downing Street. Picasso uwielbiał malować koty. Brigitte Bardot kochała koty, miała ich ponad 50. Król Karol I Stuart zasiadający na tronie Szkocji w I połowie XVII wieku posiadał przynoszącego mu szczęście ukochanego czarnego kota. Gdy zwierzę zdechło, monarcha w trakcie wojny domowej został pojmany i stracony.
Kardynał Richelieu pomimo zasług w tępieniu czarownic, był znany ze swojej miłości do kotów. Pozwalał im spać we własnym łóżku, jeść z talerzy ze wspólnego stołu. Niestety, ale pozostała część francuskiego dworu nie podzielała jego uwielbienia i po jego śmierci spalono wszystkie jego koty.
Było wielu innych znanych miłośników i przeciwników kotów. Wiele na przestrzeni stuleci działo się w  kocim świecie. Madeline Swan z wielką swadą, humorem i niezwykle ciekawie przeprowadza nas przez kilka tysięcy lat kociego i ludzkiego współistnienia. 
Książka niezwykle ciekawie napisana i ozdobiona licznymi zdjęciami, przedrukami litografii etc.
 
Od pierwszego rozdziału rzuca się w oczy miłość Swan do kotów i tytaniczna wręcz praca jaką wykonała, żeby wyszperać wszystkie ciekawostki. 
Podsumowanie po lekturze książki nasuwa się jedno (poza faktem oczywistym, iż koty są wyjątkowe:)) jedni koty kochają, inni ich nie znoszą. A koty...no cóż, sądzę, że mają to gdzieś:)

Smocza wyspa - Matthew Reilly

Wydawnictwo Albatros, Ocena 4,5/6
Recenzja mojego męża.

Zgodnie z notą na okładce - Smocza wyspa to niesamowicie mocna powieść akcji, która rozpoczyna się od pędu, wielkiego bum i dalej jest tylko lepiej:).
Czym w ogóle jest tytułowa Smocza Wyspa? To miejsce usytuowane daleko od zwykłego człowieka, niewielka wysepka na arktycznym morzu, a jednocześnie najbardziej tajemniczy epizod Zimnej Wojny. To tam w ścisłej tajemnicy rosyjscy naukowcy wręcz bawili się najnowocześniejszą na owe czasy nauką, techniką, chemią, biologią. Rosjanie w owym czasie nie mieli żadnych zahamowań ani finansowych ani etycznych, a ich badacze pracujący na wyspie mieli całkowicie wolna rękę. To co im z owych zabaw i eksperymentów wynikło, do dziś dnia przyprawia o nerwicę przywódców najpotężniejszych państw świata.
Właśnie to miejsce, o którym większość już zapomniała, lub odsunęła je na spód archiwów, zostaje niespodziewanie zaatakowane i w ciągu dosłownie chwili zdobyte przez tajemnicze ugrupowanie o nazwie Armia Złodziei. Organizacja ta ma na swoim koncie wiele spektakularnych akcji. Należą do nich m.in. napad na jedno z najlepiej strzeżonych więzień Ameryki, porwanie rosyjskiego frachtowca z ładunkiem najnowocześniejszej broni na pokładzie, kradzież z amerykańskiej bazy w Afganistanie sprzętu wojskowego i kilka innych równie mocnych i groźnych w skutkach przedsięwzięć.
O co tym razem chodzi grupie terrorystycznej? Co jest celem Armii Złodziei?
Satelity szpiegowskie rozmieszczone na orbicie niezwłocznie powiadamiają USA o ataku na Smoczą Wyspę i o próbie uruchomienia znajdującej się tam najniebezpieczniejszej na świecie broni. Jest to jedna z najbardziej zapalnych substancji, jakie zna ludzkość. Uruchomiona broń w ciągu kilkunastu sekund będzie potrafiła obrócić w perzynę jedną półkulę. Zanim broń będzie w 100% gotowa, władze USA (bo ten kraj jest najbardziej zagrożony i może najszybciej zareagować) mają 5 godzin na powstrzymanie terrorystów. Sprawa jest jednak bardzo skomplikowana. Do wyspy nie sposób podpłynąć niezauważenie. Terroryści mają najnowocześniejsze radary, sondy i broń. Grożą, iż w przypadku pojawienia się kogokolwiek na wyspie zostaną z ich strony przedsięwzięte niezwykle drastyczne w skutkach kroki. Dodatkowym minusem jest koszmarna wręcz pogoda.
Uratować świat może tylko wyszkolony w USA i ścigany przez pół świata Shane Schofield (takie połączenie Bonda z McGyverem:)), który przypadkowo znajduje się w pobliżu Smoczej Wyspy. Do dyspozycji ma jednak tylko 1 wojskowego i pięcioro cywili. Jaki będzie efekt jego misji?
Smocza wyspa, to doskonale skonstruowana, tętniąca akcją, niesamowitymi zwrotami fabuły książka, którą odpowiednio do tempa rozgrywających się wydarzeń czyta się błyskawicznie, z rozdziału na rozdział coraz szybciej przewracając kartki. Co prawda jest to pozycja z typu tych, o których tuż po lekturze zapomina się, jednak kilka godzin spędzonych na Smoczej Wyspie i w jej okolicach to dobrze spożytkowany czas:). Połączenie utartego schematu walki z czasem, zagrożenia ludzkości, ekstremalnych warunków ze zręcznym piórem Matthew Reilley'a dało wyborny efekt. Zachęcam do lektury.

poniedziałek, 30 marca 2015

Obca - Diana Gabaldon

Wydawnictwo Świat Książki, Moja ocena 5,5/6
Obca to 1. tom 8-częściowej serii, której bohaterką jest angielska pielęgniarka Claire Randall. Poznajemy ją w 1945 roku, tuż po zakończeniu II wojny światowej, gdy wraz z mężem odbywa spóżniony (ale przez to wcale nie mniej namiętny) miesiąc miodowy. Para udaje się do Szkocji. Pewnego dnia w trakcie spaceru po okolicznych wrzosowiskach i lasach Claire dotyka tajemniczego głazu. Niby czynność całkowicie bezpieczna, tak by się zdawało. Jednak nie w tym przypadku. Bowiem Claire nieoczekiwanie... przenosi się w przeszłość. Budzi się w lesie pośród zupełnie jej nieznanych, mówiących dziwnym dialektem ludzi, z których jeden zakrywa jej ręką usta i pod groźbą kary śmierci zabrania się ruszać. Przerażona i zdezorientowana Claire jest przekonana, iż zupełnie przypadkiem znalazła się na planie jakiegoś historycznego filmu. O tym jak bardzo się myli przekonuje się po kilku godzinach, gdy wychodzi z towarzyszącymi jej męźczyznami na równinę i tam, gdzie powinna (według wszelkich prawideł 1945 roku) zobaczyć światła miasta, widzi...ciemność. Powoli dociera do niej, iż jakimś cudem cofnęła się w czasie. Kolejne rozmowy i dni przekonują ją, iż trafiła w niespokojne czasy do roku 1743. Teraz Claire ma dwa zadania- wrócić do XX wieku i jakimś cudem do tego czasu przeżyć w wieku XVIII. Ani jedno, ani drugie nie jest łatwe. Wystarczające zdziwienie wzbudzają strój i wymowa kobiety, tak odmienne od tych z XVIII wieku. Dodatkowo był to czas burzliwy i niebezpieczny. Nad krajem szalały wojenne zawieruchy, szerzyły się przesądy i wiara w czary, a kobiety nie miały praktycznie nic do powiedzenia. Czy umiejętności pielęgniarki i spryt pomogą Claire przetrwać i wrócić do XX wieku do męża? Co ją połączy z przystojnym Szkotem o imieniu Jamie?
Seria liczy osiem tomów. Siedem z nich było wydane wiele lat temu, ale trudno było je dostać, w bibliotece były bardzo długie kolejki. Nic więc dziwnego, że wiadomość o wznowieniu serii bardzo mnie ucieszyła. Kolejne tomy będą się ukazywać co miesiąc. II tom w księgarniach już 08 kwietnia. Na jesień wszystkich starych i nowych wielbicieli serii przygód Claire Randall czeka nie lada gratka. Oficyna Świat Książki wyda całkiem nowy, wieńczący serię tom, który autorka niedawno skończyła pisać. 
Obca od pierwszej strony zaczarowała mnie. Od zawsze lubiłam książki, których bohaterowie przenosili się w czasie. Tak było wiele lat temu, gdy byłam dzieckiem. Tak mi zostało do dzisiaj. 
Ogromnym plusem książki jest jej wielowątkowość. W Obcej doskonale przeplatają się wątki historyczne z medycznymi (możemy poznać XVIII-wieczne techniki zielarskie i pseudomedyczne), przygodowymi (książka aż kipi od różnych potyczek, zasadzek, bójek, spisków), historycznymi (liczne kwestie i zawirowania, które doprowadziły do wybuchu wojny domowej i wstąpienia na tron angielski Karola Edwarda Stuarta) oraz miłosnymi (liczne krótsze, dłuższe romanse, wzdychania, pocałunki etc). Co cenne, Gabaldon udało się tak wyważyć wszystkie w/w wątki, iż powstała książka jak dla mnie doskonała, bez przegięcia w którąkolwiek stronę. Jest to szczególnie ważne, jeżeli chodzi o wątki miłosne. pisarce udało się uniknąć uczynienie Obcej tanim, wręcz tandetnym romansidłem. Zamiast tego mamy doskonale napisaną, fascynującą i dopracowaną pod względem historycznym opowieść, którą mimo ilości ponad 800 stron, czyta się w mgnieniu oka. 
Niecierpliwie czekam na 2. tom serii -  Uwięzioną w bursztynie, który ukaże się w księgarniach 08 kwietnia. 


Kamerdyner

Wydawnictwo Marginesy
Trudno mi jednoznacznie ocenić książkę. Moim błędem było niedoczytanie tego, co napisane jest na okładce. Bo tak na prawdę książkowy Kamerdyner to jakby dodatek, bonus do oscarowego, notabene mistrzowskiego, filmu z 2013 roku, którego reżyserem jest  Lee Daniels.
Autor książki, Will Haygood jest dziennikarzem Washington Post. Pewnego dnia tuż przed wyborami prezydenckimi wpadła mu w oko postać tytułowego kamerdynera, czarnoskórego człowieka, który od lat pracuje w Białym Domu, zna sekrety budynku i jego mieszkańców. W kontekście nadchodzącego zwycięstwa Baracka Obamy (które wszyscy prorokowali jako pewnik) postanowił przybliżyć postać czarnoskórego pracownika prezydenckiej siedziby. Napisał doskonały artykuł, który cieszył się wielką popularnością. Czym więc jest niniejsza książka? To swoiste pokłosie współpracy na linii dziennikarz- bohater artykułu, zapis z wielu, bardzo wielu spotkań z
Eugenem Allenem (bo tak nazywa się kamerdyner). Dodatkowym jakby bonusem jest opowieść o tym, jaka droga prowadziła od artykułu w gazecie do oscarowego filmu. Książkę zdecydowanie wzbogaca wiele zdjęć z archiwum bohatera, czyli kamerdynera i z planu zdjęciowego.

Napisałam, iż trudno mi ocenić jednoznacznie książkę. To prawda. Oczekiwałam książkowej wersji filmu. Dostałam natomiast coś zupełnie innego, choć nie twierdzę, że gorszego.
Książka nie jest gruba, liczy niespełna 190 stron, czyta się ją bardzo szybko. To dobra, ciekawie napisana pozycja, którą w sumie mogę polecić. Rozpoczynając jednak lekturę należy uważnie przeczytać co wydawca napisał na okładce. 
Za książkę dziękuję księgarni internetowej Platon (klik) 


 

niedziela, 29 marca 2015

Lennon. Człowiek, mit, muzyka

Wydawnictwo WAB
Recenzja mojego męża. 

Seria Fortuna i Fatum to kilkanaście doskonale opracowanych i pięknie wydanych biografii znanych osób. Każda książka zadziwia rozmachem, merytorycznym podejściem do tematu opisywanej osoby i sposobem serwowania faktów. 
Odrobinę inaczej jest w przypadku niniejszej książki. Riley stworzył co prawda niezwykle obszerną opowieść o jednym z najsławniejszych muzyków XX wieku, ale ma ona sporo minusów, które zdecydowanie przeważają nad plusami. Jednak o wadach za chwilę. Najpierw plusy. 
Tym co przypadło mi do gustu w trakcie lektury książki jest nakreślenie przez autora niezwykle obszernego tła historycznego, społecznego , w kontekście którego opisywane jest życie Lennona, przemiany, które w nim zachodziły zarówno jako w muzyku jak i człowieku. To plus książki. 
Jest także jeden zasadniczy minus. Życie i czasy Lennona należały do niezwykle dynamicznych i niespokojnych. Wiele się w tym okresie działo, tak ogólnie w USA, na świecie, jak i w życiu i otoczeniu Johnna. Miałem wrażenie (nadal mam), iż autor książki chciał nam przybliżyć, zaprezentować jeżeli nawet nie wszystkie, to przynajmniej bardzo dużą część osób mających styczność z Lennonem oraz biorących udział w historyczno-społecznych przemianach owych czasów. Jeżeli chodzi o te ostatnie postaci, związane w mniejszym lub większym stopniu z historią, przemianami zachodzącymi na przełomie dekad w USA, to ok. Ich zaprezentowanie jest wskazane. Miały one mniejszy lub większy wpływ na życie i twórczość Lennona. Podobnie sprawa ma się z najbliższą rodzina muzyka. Jednak Riley prezentuje nam także bardzo dużą grupę osób w minimalnym stopniu powiązanych z muzykiem. W związku z tym w tekście jest bardzo dużo nazwisk, postaci, nowych wątków, dygresji z nimi związanych. Może się w nich pogubić nawet najuważniejszy czytelnik. Wiele z tych osób zostaje tylko wspomnianych, problematyka dużej grupy nie zostaje omówiona do końca, podobnie jak związek tych osób z Lennonem. W wielu przypadkach pozostaje uczucie niedosytu. 
Miałem wrażenie, jakby autor chciał jednocześnie chwycić kilka przysłowiowych srok za ogon...zbyt dużo. Informacje, które zawarł Riley w książce pod względem ilości spokojnie wystarczyłyby przy odpowiednim ich opracowaniu na jeszcze 2 książki podobnych rozmiarów. I wtedy miałoby to sens. W formie jaką dostajemy obecnie, sensu nie ma. Jest za to wielki bałagan, jeszcze większa ilość rozpoczętych i niedokończonych wątków i przeogromny apetyt na porządne potraktowanie tematu.
W niektórych momentach miałem wrażenie, jakby autorowi płacono od każdej zapisanej strony lub na się chciał nam udowodnić jak wielki zasób wiedzy, katalog postaci posiada. A nie na tym przecież rzecz polega. Uważam, że książkę uratowałyby dwie rzeczy- albo rozszerzenie całości i porządne opracowanie treści, albo wycięcie ok. połowy tekstu  i usunięcie połowy postaci. 
Lekturę rozpoczynałem ze sporymi oczekiwaniami. Jestem od lat fanem Lennona. Oczekiwałem po książce wydanej w serii Fortuna i fatum wysokiego poziomu merytorycznego, doskonałego opracowania oraz tego, iż na ponad  siedmiuset stronach znajdę sporo ciekawych informacji. Niestety te oczekiwania nie zostały spełnione. Początkowo książkę czytało się dobrze. Jednak im dalej w las, z każdą kolejną stroną było gorzej. Dlatego trudno mi ją jednoznacznie ocenić i zachęcić was do lektury.

 

sobota, 28 marca 2015

Londyn podziemny - Peter Ackroyd

Wydawnictwo Zysk i S-ka, Moja ocena 5,5/6
Jakiś czas temu recenzowałam książkę Petera Ackroyda będącą biografią, historią Londynu, ale tego standardowego naziemnego (recenzja tutaj - klik)
Mimo sporej objętości książkę czytało mi się wyśmienicie, wielokrotnie zaśmiewając się, albo otwierając oczy ze zdziwienia. Nie inaczej jest w przypadku Londynu podziemnego tego samego autora. Chociaż książka jest o wiele cieńsza od wcześniej wspomnianej to i tak jej lektura pochłonęła mnie całkowicie, a spotkanie z Londynem, o którym miałam bardzo, ale to bardzo mgliste pojecie było wielką przygodą.
Autor zabiera nas w niesamowitą wręcz podróż swoim wehikułem czasu. Poznajemy miasto od podszewki, od jego początków, korzeni, od najdziwniejszej i często najbardziej plugawej strony, jaką możemy sobie wyobrazić, a i jaka często do głowy nam nie przyjdzie. Wraz z wybornym cicerone, jakim  jest Ackroyd schodzimy pod powierzchnię miasta do miejsc, które zadziwiają i fascynują. Pod normalnym Londynem, tym, w którym żyją ludzie, który mają okazję poznać turyści, kryją się kanały, normalne (jak na powierzchni) ulice i place, katakumby, prehistoryczne tunele i wiele innych. 

Pod powierzchnią Londynu zawsze istniało drugie miasto, o którym często wspominano czy to w  notatkach z podróży czy literaturze. Źródła te licznie przytacza w swojej pracy Ackroyd. Najuboźsi, albo wyjęci z pod prawa tam mieszkali, w dawnych wiekach tam czczono pogańskie bóstwa, tam też zsyłano więźniów. W średniowieczu to pod ziemią znajdowały się miejskie więzienia. W londyńskim Tower przez wiele wieków im głębiej pod powierzchnię zabierano więźnia, tym gorszy bywał jego los. 
Wiele miejsc pod londyńskim brukiem uważano było za nawiedzone. 
Logicznym jest, że przez ostanie kilkanaście wieków w podziemnym mieście nagromadziło się wiele przedmiotów, które przy różnego rodzaju pracach, badaniach archeologicznych, usuwaniu miejskich awarii  odnajdywane są. Do najciekawszych znalezisk należą: anglosaskie grobowce, bryckie ozdoby, rzymskie galery, krzemienne narzędzia, ozdoby, fragmenty antycznych budowli, katakumby i wiele innych. Przedmioty te za sprawą naukowców pozwalają nam wiele dowiedzieć się  o historii miasta. 
Fascynująco napisana pozycja, która na kilka godzin zabiera czytelnika w magiczną podróż. 
Londyn podziemny tętni informacjami podanymi we wspaniały, niezwykle przystępny sposób,  a to za sprawą wręcz wirtuozerii pióra autora, pasji jaka nim kierowała i poczucia humoru. Autor pisze niezwykle wciągająco, a wybrane przez niego wątki z historii miasta wciągają w taki sposób, iż od lektury nie da się oderwać.

 

Z wyprzedaży...

po 8,90-9,90zł. Ja zamówiłam z Austrii przez internet, przyjaciółka odebrała. Właśnie przyjechaliśmy na 10 dni do Polski (ferie wiosenne mamy) i stosiczek mnie ucieszył. Miałam nie kupować książek (przerzucam się na ebooki), ale za taką cenę... Jakby ktoś chciał też coś kupić to na swiatksiazki.pl (dawna fabryka) wyprzedaż m.in. z Albatrosa. Warto zajrzeć.

piątek, 27 marca 2015

Stojąc pod tęczą - Dorota Schrammek

Wydawnictwo Świat Książki, Moja ocena 4,5/6
Bohaterkami książki są cztery kobiety po 30-tce, ale równie dobrze na ich miejscu mogłoby się znajdować wiele z nas. I to moim zdaniem jest największa siła powieści Doroty Schrammek - możliwość identyfikacji i to w wielu aspektach całkowitej z bohaterkami.  
Patrycja, Magdalena, Aneta i Jagoda to cztery bohaterki książki i przyjaciółki pracujące w szczecińskiej agencji nieruchomości. Różnią się w większości kwestii, inaczej wychowane, z innym podejściem do życia. Połączyła je praca i choroba jednej z nich. Mimo, że tak odmienne od siebie, udowadniają, że każda z nich potrzebuje tego samego - uczucia i akceptacji. 
Rozczarowana mężczyznami Patrycja dzieli mieszkanie z ukochanym dogiem Apollem. Magdalena, wychowana na księżniczkę przez zadurzonego w niej ojca, chce skończyć z byciem „córeczką tatusia” , nietrafionymi próbami jej swatania i nadmiernym parasolem ochronnym, który roztoczył nad nią ojciec. Aneta jest zmęczona obowiązkami domowymi, opieką nad trójką dzieci i egocentryzmem męża oraz maksymalnie wredną teściową. Jagoda wdała się w romans z przystojnym Francuzem, kładąc na szali wspólne życie z mężem. Jedno wydarzenie rzuci zupełnie inne światło na ich życie, na to co uważały za swoje nieszczęście, albo wręcz przeciwnie za szczyt szczęścia. Okaże się, że nie są w stanie zmienić całego swojego życia, ale mogą, a nawet muszą cieszyć się tym co mają.
Autorka książki bardzo zręcznie domalowała cztery tak różne kobiety, różne barwy szczęścia, smutków i radości dnia codziennego.
Książkę czyta się błyskawicznie. Nie jest ona zbyt gruba a dodatkowo bardzo zręcznie napisana. Od pierwszej strony rzuca się w oczy, iż autorka jest kobietą, która podobnie jak jej bohaterki wiele przeszła. W związku z  tym doskonale potrafiła wczuć się w ich rolę i przelać to na papier. To skutkowało bardzo dobrą, życiową powieścią, pod koniec której płakałam jak przysłowiowy bóbr, a która zmusiła mnie do poważnej chwili refleksji i bilansu zysków i strat.
Gorąco zachęcam do lektury i czekam na kolejne powieści Doroty Schrammek.

czwartek, 26 marca 2015

Uciekinierka - Patrick Lee

Wydawnictwo Czarna Owca, Moja ocena 5/6
Bardzo dobra opowieść o... ucieczce:). Bohaterowie jak w rzadko której książce wyrażnie dzielą się na - dobrych i złych, goniących i gonionych. Akcja opiera się głównie na gonitwie, uciecze i próbie ukarania. Wiem, schemat zdarty, wyeksploatowany aż do bólu. Ale za to jak napisany:) Czyta się z wielką przyjemnością i bardzo, bardzo szybko. Tempo ucieczki-gonitwy idealnie odpowiada tempu pochłaniania książki przez czytelnika.
Uciekinierka to pierwszy tom serii thrillerów o Samie Drydenie, byłym żołnierzu sił specjalnych. I bardzo się cieszę z tego, iż to będzie seria. Polubiłam głównego bohatera i wiernie mu kibicowałam.
Sam wiedzie spokojne życie w małym miasteczku na kalifornijskim wybrzeżu. Pewnej nocy nie mogąc spać, wybiera się na nocny jogging po nadmorskiej promenadzie. W pewnym momencie wpada na niego 12-ledtnia przerażona dziewczynka, która próbuje umknąć przed grupą uzbrojonych mężczyzn. U męźczyzny działa odruch bezwarunkowy, robi wszystko, żeby małą ochronić. A nie będzie to łatwe. Początkowo zwykła ucieczka, w którą został wplątany Sam, zamienia się w walkę o życie. Chociaż muszę przyznać, iż to nie ono jest najważniejsze, przynajmniej nie dla goniących. Dla nich najważniejsza jest tajemnica, którą skrywa w swoim umyśle dziewczynka. Cierpi ona na zanik pamięci.  Kojarzy jedynie swoje imię i ostatnie dwa miesiące życia. Pamięta, że była więziona przez uzbrojonych ludzi, którzy samowi od razu kojarzą się ze służbami specjalnymi. Poddawano ją jakimś dziwnym eksperymentom, wstrzykiwano nieznane leki. Dziewczynka ma wielki dar, który najprawdopodobniej jest źródłem problemów -  potrafi czytać w myślach. W kontaktach z samem prowadziło to do wielu komicznych sytuacji, ale w stosunku do goniących ich bandytów, cała sprawa nie wygląda już tak śmiesznie. Jest wręcz dramatycznie trudna. Sam postanawia pomóc Rachel (bo tak ma na imię 12-latka) odzyskać pamięć i oczywiście ukarać winnych (to tak, żeby dobro zwyciężyło, wszak musi zwyciężać). Szybko okaże się, że ludzie, którzy depczą im po piętach, to nie jedyne zagrożenie. W przeszłości dziewczynki kryje się coś o wiele bardziej przerażającego, a ona sama jest elementem czegoś niewyobrażalnie dziwnego i strasznego... dopiero wtedy zaczyna się ostra jazda, niczym w najlepszym thrillerze oglądanym w trakcie szalonej jazdy kolejką górską.
Uciekinierka, to książka, która nie ma wstępu, prologu, ma natomiast wielkie bum. Dalej (zgodnie ze znanym powiedzeniem Hitchkocka) jest tylko lepiej. Nasi bohaterowie muszą trzy rzeczy: uciec, rozwiązać zagadkę i przeżyć. Niby proste, ale nie w tym przypadku. Akcja choć sam jej szkielet jest sztampowy, to jednak prowadzona jest po mistrzowsku, tempo obezwładnia, a ilość rzeczy, którym muszą umknąć, czy które muszą pokonać Rachel i sam zadziwia i wprawia kilkakrotnie w osłupienie. Uciekinierkę się wręcz pochłania. I dam dobrą radę, zarezerwujcie sobie na lekturę kilka godzin, a najlepiej całą  noc. Całość dopracowana w każdym calu już po lekturze pierwszej strony sprawia, iż trudno odłożyć książkę przed przeczytaniem zakończenia.

Zapowiedź Wydawnictwa Magnum

NAPOLEON WIELKI 
Ukaże się 31 marca. 
Błyskotliwa, oparta na najnowszych źródłach wielka biografia Napoleona, uznana za najlepszą, jaka powstała w języku angielskim w ostatnich czterdziestu latach. Autor wykorzystał ogromną korespondencję Napoleona, 33 tysiące listów opracowywanych i publikowanych od 2004 roku przez Fundację Napoleońską w Paryżu. Zwiedził też wszystkie najważniejsze miejsca związane z Napoleonem, w tym 53 pola bitew m.in. w Rosji, na Białorusi, w Izraelu, Belgii, Włoszech, Czechach, Austrii, Niemczech i Francji, był również na Wyspie Świętej Heleny. Powstał bogaty w szczegóły, wielowymiarowy i barwny obraz życia jednej z najbardziej fascynujących postaci w historii. To także znakomita rozprawa o sztuce wojny i sztuce uprawiania polityki.
Książka zawiera mapy i unikatowe barwne ilustracje.


Ta książka to prawdziwie napoleoński triumf autora. Jest elegancko napisana, zakrojona na epicką skalę, ciekawymi szczegółami przypomina powieść, narracja pędzi naprzód jak szarżująca kawaleria, a autor tak samo pewnie porusza się po polach bitew, jak po buduarach. Oto wreszcie wyczerpująca, wszechstronna biografia Napoleona.Simon Sebag Montefiore
„Evening Standard”, Books of the Year


Na ponad dziewięciuset stronach tej bogato ilustrowanej książki opisane jest wszystko, co dotyczy Napoleona, od wielkich bitew i decyzji politycznych do najdrobniejszych szczegółów życia miłosnego.
Willim Doyle
„The Financial Times”

  • Ilość stron: 952
  • Format: 153 x 234 mm
  • Oprawa: twarda z obwolutą
  • ISBN: 978-83-63986-87-2
  • Data wydania: 31 marca 2015

środa, 25 marca 2015

Kolonia - Tana French

Wydawnictwo Albatros, Moja ocena 6/6
Świeżo skończona (dopiero co...w pracy, w biurku trzymałam książkę, czytałam po kryjomu, ale te ostatnie kilkanaście stron musiałam po prostu doczytać:)). Dawno nie czytałam tak doskonałego kryminału. Wiedziałam, że Tana French dobrze pisze. jednak nie przypuszczałam, iż Kolonia tak mną na 2 dni zawładnie.
Głównym bohaterem jest 42-letni Mick Kennedy, detektyw z dublińskiego wydziału zabójstw. Męźczyzna rozwiedziony, nadal w głębi duszy kochający byłą żonę, samotny, z potężnym bagażem doświadczeń w postaci tajemniczej śmierci matki i uaktywniającej się co jakiś czas choroby psychicznej jednej z sióstr. Jego życie prywatne, które nie ukrywajmy jest miksem różnych niezbyt ciekawych elementów, ma wpływ na pracę. Służbę w policji, tropienie złych Mick traktuje wyjątkowo serio. Zawodowo dba o każdy szczegół. Właściwy samochód, odpowiednie ciuchy, nawet barwa głosu. Wszystko, by pokazać światu – a co najważniejsze, mordercy – że całkowicie panuje nad sprawą. Prywatnie nie panuje nad niczym. Problemy rodzinne, prywatne rozwiązuje czasowo, przesuwając niczym elementy układanki z  jednej kupki na drugą, czasowo łatając dziury. Ciągle wraca do Broken Harbour, miejsca corocznych rodzinnych wakacji, miejsca związanego z ostatnimi szczęśliwymi rodzinnymi chwilami, ale także ze śmiercią matki.  Broken Harbour wraca do detektywa niczym bumerang, we wspomnieniach, ale i w tragicznych wydarzeniach.
Pewnego dnia Mick dostaje do rozwiązania nową, tragiczna sprawę. Cztery ofiary – dwoje uduszonych dzieci, ojciec zadźgany nożem w krwawej jatce i matka walcząca w szpitalu o życie. A wszystko to miało miejsce w malutkim, wypieszczonym domku, rodzinnej ostoi w ...Broken Harbor.
Do pomocy Mick dostaje nowicjusza, z którym o dziwo doskonale się dogaduje. Śledztwo idzie raźnie na przód i w ciągu 48 godzin zabójca trafia do aresztu. Wydawałoby się, że sprawa zakończona. trzeba tylko sprawić, żeby zatrzymany przyznał się do zabójstw. Przyznaje się. Czyli koniec sprawy... Niestety, ale nie. Okazuje się, iż elementy misternie gromadzonej śledczej układanki nie pasują do siebie. Sprawa nie tylko nie posuwa się do przodu jak wszystkie inne, ale wręcz cofa całe dochodzenie. Znaki zapytania, zagadki, na które śledczy nie potrafią znaleźć odpowiedzi mnożą się coraz bardziej. A to dopiero początek.
Mick od lat uważa, iż W prawdziwym świecie zbrodnia rzadko musi wyważać drzwi, by wtargnąć w czyjeś życie. Dziewięćdziesiąt dziewięć razy na sto wkracza, ponieważ ludzie otwierają drzwi i ją zapraszają. Wg. niego zamordowana rodzina należała do 1% pechowców, którym przydarzyła się, nie ich zbrodnia.Czy tak było na prawdę?
Mistrzowsko napisana książka będąca moim zdaniem na równi perfekcyjnie prowadzonym kryminałem, jak i powieścią społeczno-psychologiczną. French genialnie ukazuje stany ludzkiego umysłu zbrodniarza, drobniutkie elementy, które po złożeniu dają obraz wydarzeń, który doprowadził do śmierci rodziny. Mistrzowsko przedstawiona jest także psychika prowadzącego śledztwo Kennedy'ego, wpływ przeszłości, dramatycznych wydarzeń na jego teraźniejszość. 
A wszystko w otoczeniu rodzinnych tajemnic, niedomówień, kryzysu w gospodarce i krzywdy, która się stała udziałem zwykłych ludzi, takich jak ja czy ktoś z was, krzywdy, która doprowadziła do wielkiego dramatu. Do tego szybkie zwroty akcji i atmosfera zła, grozy, beznadziejności, która zdaje się wręcz otulać czytelnika i bohaterów książki. Mistrzowska pozycja. Polecam. 

wtorek, 24 marca 2015

Sprawa G - Hakan Nesser

Wydawnictwo czarna Owca, Ocena 5/6
Recenzja mojego męża.

Sprawa G to dziesiąta i ostatnia część cyklu kryminalnych powieści z komisarzem Van Veeterenem w roli głównej. Tym razem do emerytowanego już komisarza (obecnie antykwariusza z pasją) wraca niczym bumerang sprawa z końca lat 80. XX wieku. Wtedy to bogata Amerykanka popełnia samobójstwo. W teorię o odebraniu sobie życia nie wierzy będący u szczytu kariery VV. Podejrzewa (jak to bywa w takich przypadkach) męża ofiary, tytułowego G, czyli Jaana G. Motyw zdaniem komisarza najprostszy na świecie - pieniądze i to olbrzymie. Brak jednak dowodów winy G.
Mija wiele lat. Do emerytowanego VV zgłasza się córka detektywa, który w 1987 roku prowadził dochodzenie przeciwko G. Ojciec zaginął, ale chwilę wcześniej powiedział córce, iż ma dowody na to, że G zabił żonę. VV nie byłby sobą, gdyby nie skorzystał z wpadającej mu w ręce okazji, żeby może nie tyle sprawiedliwości stało się zadość, co żeby odwieczny wróg (jeszcze ze szkolnej lawy), którym jest G., dostał to na co zasłużył. Po pięciu latach od odejścia na emeryturę komisarz VV rusza do boju, prowadzi śledztwo, które do złudzenia przypominało mi krucjatę przeciwko złemu.
Jak zwykle u Nessera, doskonale napisana książka, która na równi jest wybornym, mistrzowskim kryminałem, jak i równie dobra powieścią społeczno-obyczajową traktującą o ludzkich charakterach, żądzach i mrokach jakie chowa na dnie duszy wielu z nas. Akcja tak typowa dla Nessera i skandynawskich kryminałów w ogóle, toczy się powoli, brak zrywów akcji, brak wielkich gonitw. Ale nic to. Ważny jest nie pęd, nie tempo, ale jakość śledztwa, a to jest majstersztykiem.
Nesser po raz kolejny nie zawiódł. Stworzył tom ostatni świetnej serii o komisarzu VV, ale tom jak się pod koniec lektury okaże niezwykle ważny, niejako spinający całą serię. 
Żal, iż seria z komisarzem VV dobiegła końca. Jest jednak nadzieja na inne dzieła autorstwa Hakana Nessera. 

Kwietniowe zapowiedzi Wydawnictwa Albatros...


Na własną rękę15 kwietnia 2015
Martin Cruz Smith NA WŁASNĄ RĘKĘ

Doskonała powieść przygodowa autora Parku Gorkiego.
Czy Tatiana Pietrowna, słynna i niewygodna dla Kremla dziennikarka śledcza, sama wypadła z balonu swojego moskiewskiego mieszkania, czy ktoś jej w tym pomógł? I jak to się ma do zaszyfrowanego notesu tłumacza uczestniczącego w tajnych rozmowach handlowych? Arkadij Renko, moskiewski śledczy, uważa, że Tatianę zamordowano. Wbrew przełożonemu na własną rękę prowadzi dochodzenie. Pomaga mu zapijaczony, ale nieoceniony detektyw Wiktor Orłow oraz przybrany syn – Żenia. Ślady prowadzą do rosyjskiej stolicy zbrodni – Kaliningradu. Arkadij trafia tam w sam środek afery, w którą zamieszani są zarówno najwięksi rosyjscy gangsterzy, jak i ludzie z najwyższych kręgów władzy.
Najlepsza powieść Martina Cruza Smitha od czasu PARKU GORKIEGO.
Wciągająca intryga kryminalna, wyraziste postacie, czarny humor,
niebanalny romans i niepowierzchowny obraz rosyjskiej rzeczywistości.
„New York Times”
Zagadki kryminalne panny Fisher: Kokainowy blues15 kwietnia 2015
Kerry Greenwood POŻAR KRWI

Kryminał retro – młoda, wyzwolona i błyskotliwa detektyw rozwiązuje zagadki w australijskim Melbourne lat dwudziestych ubiegłego wieku.
W jednym z londyńskich salonów bawi się śmietanka towarzyska tego miasta. Nagle, w środku przyjęcia, dochodzi do bezczelnego rabunku – gaśnie światło, ktoś wybija szybę w oknie i kradnie bezcenny naszyjnik ambasadorowej. Na szczęście wśród gości jest Phryne Fisher – młoda, piękna, ale przede wszystkim niebywale bystra dama będąca detektywem amatorem. Błyskawicznie rozwiązuje zagadkę zuchwałej kradzieży, co sprawia, że emerytowany pułkownik, weteran z Indii, i jego żona postanawiają poprosić ją o przysługę. Para martwi się o swoją córkę, Lydię, która wraz z mężem mieszka w Melbourne. Gdy do nich przyjeżdża, jest słaba, dosłownie gaśnie w oczach, natomiast po dłuższym pobycie  w domu rodzinnym dochodzi do siebie. Ale kiedy wraca do męża, historia się powtarza. Rodzice podejrzewają więc, że Australijczyk jest z ich córką dla pieniędzy – młoda dama jest bowiem majętna – i powoli ją podtruwa. Pułkownik proponuje Phyrne, by przyjęła zlecenie, pojechała do Melbourne i zbadała sprawę. Phryne, znudzona monotonią jałowego życia londyńskich sfer wyższych, podejmuje wyzwanie. Postanawia jechać do Melbourne, a w podróży towarzyszy jej zaprzyjaźniona lekarka, sufrażystka i ekscentryczka, doktor MacMillan. Na miejscu kobiety poznają całą plejadę barwnych postaci, z których każda odegra ważną rolę w dramatycznie zapowiadającej się akcji. A nic w tej historii nie jest takie, jak wydawało się na początku… 

Zabić Alexa Crossa22 kwietnia 2015
James Patterson ZABIĆ ALEXA CROSSA

W osiemnastej powieści z serii Alex Cross detektyw waszyngtońskiej policji rozwiązuje dwie zagadki: uprowadzenia oraz zamachów terrorystycznych.
Dzieci prezydenta USA zostają porwane ze szkoły. Cross dowiaduje się o tym przypadkiem, ponieważ sprawę prowadzi FBI i Tajna Służba, zdecydowane trzymać policję na dystans. Dopiero interwencja Pierwszej Damy powoduje wciągnięcie Alexa, będącego ekspertem od porwań, w śledztwo. Uprwadzenie ma nietypowy charakter – przekazane przez sprawców informacje – list i nagranie – nie zawierają żadnych żądań, a sugerują, że może to być akt prywatnej zemsty. Równocześnie toczy się sprawa wykrycia sprawców ataków dokonywanych przez organizację terrorystyczną, zwaną „Rodziną”. Wspólnie z innymi członkami ugrupowania małżeństwo Al Dossari dokonuje udanego zamachu na Sekretarza Stanu oraz szeregu innych prób ataków terrorystycznych. Istnieje także podejrzenie, że to „Rodzina” stoi za porwaniem dzieci prezydenckiej pary. 
James Patterson jest jednym z najbardziej popularnych i najlepiej sprzedających się pisarzy wszechczasów.

PONAD 200 MILIONÓW EGZEMPLARZY KSIĄŻEK AUTORA SPRZEDANYCH NA CAŁYM ŚWIECIE!

http://www.mardetinta.com/wp-content/uploads/2013/01/Sombras-en-el-tiempo.jpg22 kwietnia 2015
Jordi Sierra i Fabra CIENIE W CZASIE

Rok 1949. Hiszpania nie otrząsnęła się jeszcze z szoku po wojnie domowej. W zrujnowanej Barcelonie żyje się trudno, ale przynajmniej nie brakuje pracy. Carmen Cerón opuszcza więc rodzinną wieś i wraz z trójką nieletnich dzieci wyrusza w podróż do tego miasta, by po czterech latach rozłąki dołączyć do pracujących w mieście męża i najstarszego syna.
Zamachy bombowe, wizyta generała Franco, strajk robotników, Kongres Eucharystyczny, fale emigracji zarobkowej i politycznej – wszystkie te wydarzenia polityczne i przemiany społeczno-obyczajowe są tłem dla pełnej dramatycznych zwrotów akcji sagi obejmującej 20 lat z życia rodziny Ceronów.
Tymczasem ciężarna agentka Castro, półtora miesiąca przed rozwiązaniem, spędza czas w domu na zaleconym przez lekarza zwolnieniu. Ona też myśli o niezamkniętej sprawie Ruth i nie potrafi pogodzić się z brakiem postępów w rozwiązywaniu tej tajemnicy. I chociaż w swoim obecnym stanie nie powinna zajmować się jakimkolwiek śledztwem, zdecydowaniem i uporem będzie kruszyć fasady kryjące wielkie zło…
Jordi Sierra i Fabra (ur. 1947 r.). Jeden z najbardziej cenionych i zarazem najpoczytniejszych współczesnych pisarzy hiszpańskich (10 milionów sprzedanych egzemplarzy we własnym kraju!), laureat 30 nagród literackich. Debiutował w 1975 r. W dorobku ma kilkadziesiąt powieści (w tym cztery z byłym inspektorem policji Miquelem Mascarellem), biografie gwiazd muzyki rockowej oraz prawie 400 książek dla dzieci i młodzieży. Pisze po hiszpańsku i katalońsku; jego twórczość została przełożona na 25 języków.
 
http://d.gr-assets.com/books/1333578814l/13153950.jpg 
24 kwietnia 2015
Simon Kernick OBLĘŻENIE

ZAGROŻONE ŻYCIE KILKUDZIESIĘCIU ZAKŁADNIKÓWI TYLKO PIĘĆ GODZIN NA SPEŁNIENIE ŻĄDAŃ TERRORYSTÓW
ROZPOCZYNA SIĘ WYŚCIG Z CZASEM, A MORDERCY MAJĄ ASA W RĘKAWIE...
Grupa islamskich ekstremistów opanowuje hotel Stanhope w Londynie. Goście i pracownicy hotelu stają się zakładnikami terrorystów, którzy dają rządowi pięć godzin na spełnienie wszystkich swoich żądań
– w przeciwnym razie budynek hotelu zostanie wysadzony w powietrze. Cześć zakładników, zupełnie obcych sobie ludzi, których los tragicznie splótł się tego dnia, stara się ze sobą współpracować i przeciwstawić się terrorystom. Działaniami policji kieruje natomiast ambitna inspektor Arley Dale. Kiedy wydaje się już, że wszystko idzie zgodnie z planem, Arley Dale otrzymuje telefon z wiadomością, że jej mąż i dzieci zostali uprowadzeni. W zamian za uwolnienie jej bliskich porywacze żądają przekazania im planu ataku, którego celem ma być odbicie zakładników. Arley zwraca się o pomoc do dawnej znajomej, byłej policjantki Tiny Boyd. 

Anioł Jessiki29 kwietnia 2015
Graham Masterton ANIOŁ JESSIKI

Co może się kryć za zwykłą, wyblakłą ze starości tapetą? Jessika odkrywa za nią świat magii. Jednak nawet tam zakrada się zło w najczystszej postaci.

Osierocona przez rodziców Jessika zamieszkuje z dziadkami w starym domu. Tragiczne przejścia powodują, że zaczyna wierzyć w pełen magii świat wróżek, stając się w szkole obiektem drwin i prześladowań. Kiedy potrącona spada ze schodów i traci przytomność, po przebudzeniu zaczyna słyszeć głosy błagające o pomoc. Za tapetą z wyblakłymi śladami krwi odkrywa niezwykłą rzeczywistość. Próbując rozwikłać jej zagadkę, wpada w wir niebezpiecznych wydarzeń. Jednak strzeże jej kamienny anioł. 




Kucharka Himmlera

Wydawnictwo Sonia Draga, Moja ocena 4,5/5
Początek XXI wieku, złowroga, przesiąknięta mafijnymi układami Marsylia, kolebka przestępstwa. Wszyscy boją się marsylskiej mafii. Wszyscy, ale nie główna bohaterka książki, wiekowa Rose. Nasza bohaterka potrafi językiem ostrym jak brzytew przy użyciu słownictwa, od którego więdną uszy portowym zbirom i dzierżąc w ręku parasolkę (a czasami także wyjmując z kieszeni rewolwer), pogonić każdego, kto ośmieli się ją niepokoić. Rose liczy 105 lat. Nie boi się niczego. Bo czego ma się bać osoba, która przeżyła rzeź swoich rodaków, dwie wojny, rewolucję, Holokaust, a na dodatek jak sama twierdzi - wszystkie inne niegodziwości XX wieku w tym rządy Mao. Nie, żeby Mao miał bezpośredni wpływ na Rose, ale przeżyła go, a to o czymś świadczy:). 
Rose to prosta kobieta, z zawodu kucharka, która od xxx lat żelazną ręką prowadzi marsylską restaurację. Życie nigdy jej nie oszczędzało, dało porządnie w kość i nauczyło, że nie należy się niczego bać, ale za to należy liczyć tylko na siebie i czerpać z życia pełnymi garściami. 
Rose nigdy nie traci trzech rzeczy, które są mottem jej życia: humoru, ochoty na seks i żądzy zemsty.
Gdy nakreśliłam wam pokrótce obraz Rose, wyobraźcie sobie, jak zabawna jest Kucharka Himmlera. Giesbert stworzył mistrzowską opowieść umiejętnie łącząc autentyczne wydarzenia będące makabreskami XX wieku z genialnie wykreowaną postacią Rose. Dzięki temu na wiele wydarzeń historycznych patrzymy inaczej, niejako od kuchni i z lekkim przymrużeniem oka. 
Co broń Boże nie znaczy, iż książka ta jest pastiszem, jakąś komedią, czy złośliwym wyśmiewaniem tragedii ludzkich. Nic z tych rzeczy. Jest to doskonała lektura, którą czyta się z uśmiechem na ustach, a jednocześnie z wielką zadumą. Autorowi udało się wybornie uchwycić granicę pomiędzy ironią, ale lekturą łatwą i przyjemną. Kucharka Himmlera jest tym ostatnim, doskonałą książką zapewniającą sporą porcję uśmiechu, kilka chwil zadumy i kilka mile spędzonych godzin.

poniedziałek, 23 marca 2015

Pomocy potrzebuję odnośnie przetworzenia bakłażana...

No właśnie...kupiłam po bardzo, ale to bardzo okazyjnej cenie..12 kg. bakłażanów. Tanie było to brałam:):) I teraz szukam sprawdzonych przepisów na dania z nich. Poza bakłażanami faszerowanymi, bo ten przepis wykorzystany na maksa jest. Ktoś coś może doradzić? Będę wdzięczna:)
Ps. gwoli wyjaśnienia, te 12 kg, to nie tylko dla mnie. Do wyżywienia jest też dorosły facet (mąż mój) dwóch 18-latków, którzy tonę jedzą i 2 młodszych nastolatków:) Stąd ilość bakłażanów duża, bardzo duża:)
Na pewno zrobię roladki z bakłażana ze szpinakiem podduszonym z serem pleśniowym, zapiekane + ryż. Czekam na dalsze propozycje:)

Kryminalne powieści z czasów rzymskich. Złoczyńcy znad Nilu - Steven Saylor

Wydawnictwo Rebis, Moja ocena 5,5/6
To moje kolejne spotkanie z antyczno-kryminalnym cyklem autorstwa Stevena Saylora i mimo, iż wiem czego po książce się spodziewać, niezmiennie jestem zachwycona i to zarówno jako czytelnik, wielbiciel antyku, jak i historyk.
Tym razem akcja nie rozgrywa się w antycznym Rzymie, a w potężnej i sławnej w ówczesnym świecie Aleksandrii. Tam żyje 22-letni Gordianus, którego ojciec chcąc ochronić przed zawirowaniami i niebezpieczeństwami upadającej rzymskiej republiki wysłał właśnie do Aleksandrii. 
Do tej pory miałam okazję czytać kilka tomów przygód starszego Gordianusa, który jest już pełnoprawnym, etatowym (że tak się wyrażę) detektywem. W Złoczyńcach znad Nilu detektywistyczna kariera Gordianusa dopiero raczkuje. On sam oddaje się licznym rozkoszom życia (bo co innego robić, gdy 22-latek wyrwie się spod ojcowskiej kurateli:). M.in. mieszka  ze swoją ukochaną Bethesdą, która tak na marginesie jest niezwykle mądra niewolnicą, a w póżniejszych tomach zostanie żoną Gordianusa. Pewnego dnia sielanka pary kończy się. Bethesda zostaje bowiem pewnego dnia porwana. Porwanie samo w sobie jest niezwykle niebezpieczne, zdarzyć się w jego trakcie może wszystko. W tym przypadku istnieje dodatkowy problem. Bethesda została bowiem przypadkowo uznana za kochankę wpływowego obywatela Aleksandrii. Istnieje niebezpieczeństwo, że gdy porywacze zorientują się w pomyłce, zabiją ją. Z tego powodu Gordianus ma niezwykle mało czasu, żeby uwolnić kobietę swojego życia. Nie będzie to łatwe i wpędzi go w nie lada kłopoty.
Saylor, historyk z wykształcenia, kolejny raz zabrał mnie we wspaniałą podróż w czasie i literacko-kryminalna przygodę. Jak zwykle była to istna rozkosz.
Ogromnym plusem każdego tomu przygód Gordianusa (także i Złoczyńców znad Nilu) jest genialne wręcz połączenie historii autentyczną z tą fikcyjną. W całość autor wplata ogromną ilość szczegółów zarówno dot. topografii, jak i życia codziennego ówczesnych ludzi, ich stroju, jedzenia, broni, obyczajów.
Poza tym bohaterowie.  Jak to u Saylora, postaci mnóstwo, jedne są fikcyjne, inne jak najbardziej prawdziwe, znane nam z lekcji historii. Każda z nich opisana jest drobiazgowo, z dbałością o wszystkie, najdrobniejsze nawet szczegóły. Autor odmalowuje przed nami niezwykle realistyczny obraz epoki u schyłku republiki. Tło historyczne jest niezwykle plastyczne, takie w 3D. Dzięki tym opisom świat, w którym żyje i prowadzi swoje śledztwa Gordianus jest dla nas tak prawdziwy, jak ten, w którym sami żyjemy. Zaułki oraz historia antycznej Aleksandrii nie mają dla nas tajemnic. 
Tak fascynujące książki, jakimi jest cykl przygód Gordianusa, ze wspaniale odmalowanym tłem epoki, pokazują, że ich autor Steven Saylor jest na równi świetnym historykiem (bo nim jest z wykształcenia i zawodu), jak i pisarzem. Przygody Gordianusa to doskonale napisane, niebanalne kryminały historyczna pełne niesamowitych intryg, dochodzenia na najwyższym poziomie i specyficznych klimatów antycznego świata. Jestem zakochana w tej serii. Kto nie zna Gordianusa, nie prowadził z nim śledztwa nawet nie wie ile stracił. Zachęcam do lektury.

Recenzja:
Historie Gordianusa  

niedziela, 22 marca 2015

Blackout - Marc Elsberg

Wydawnictwo WAB, Moja ocena 5,5/6
Blackout, to powszechna nazwa potężnej awarii zasilania. I przede wszystkim o tym jest ta książka. Jednak nie tylko. Jest to nawet nie tyle opowieść o przyczynach awarii, która swoim zasięgiem objęła całą Europę, ile o jej skutkach, zachowaniach ludzkich w danej sytuacji i następstwach tego wszystkiego.
Austriacki pisarz roztacza przed nami szokującą wizję. Brak prądu oznacza w wielu przypadkach brak ogrzewania, brak wody, brak podstawowych elementów, dzięki którym żyjemy. W mieszkaniu robi się zimno, ale to zimno nie niweczy fetoru z toalety, wszak bez prądu nie ma wody, a bez wody nie można spłukiwać, myć się. Gdy do pozbawionych prądu obywateli dociera, że to coś poważniejszego niż kilkugodzinna awaria, dosłownie rzucają się do sklepów z jedzeniem, świeczkami etc. Pęd, żądza zapewnienia sobie i najbliższym najbardziej znośnych warunków, przetrwania w tym trudnym czasie sprawia, iż wiele osób dziczeje, wychodzą z nich najpierwotniejsze instynkty. Nikt inny, ani nic się nie liczy. Gdy dobiegają z upragnionym towarem do kasy zonk - nie ma prądu wiec terminale płatnicze i bankomaty nie działają, w bankach gigantyczne kolejki, ilości gotówki kurczą się w zastraszającym tempie. Zaczynają się rabunki, napady, zabójstwa.
A to dopiero początek. 
Brak prądu dotyka także takie miejsca o strategicznym znaczeniu, jak szpitale z oddziałami OIOM czy neonatologicznymi. Na nich brak prądu oznacza brak możliwości działania urządzeń ratujących życie, a to równa się śmierci pacjentów. Generatorów prądotwórczych i ich paliwa nie wystarczy na zbyt długo.
Po kilku dniach sytuacja jest jeszcze bardziej dramatyczna, tak koszmarna i nieludzka, że normalny człowiek nie jest w stanie sobie tego wyobrazić. Podobnie jak nie jesteśmy w  stanie wyobrazić sobie co bylibyśmy w stanie zrobić za butelkę wody, czy bochenek czerstwego chleba. Wszystko, zrobilibyśmy dosłownie wszystko.
Ludzkie zachowania, dramatyzm sytuacji, pierwotne instynkty, narastająca groza i panika, brak nadziei i wisząca nad ludzkością katastrofa. To wszystko miesza się ze sobą na ponad ośmiuset stronach genialnie napisanej książki. Autor roztacza dramatyczną wizję, z każdą kolejną kartką jeszcze pogłębia widmo nieuchronnej katastrofy, a dodatkowo tak manipuluje czytelnikiem, że większą część książki czyta się na wdechu, nie mogąc oderwać wzroku od kolejnych stron.
Thriller jest niestety realistyczny i to aż za bardzo. Ukazuje to co potencjalnie w każdej chwili może nas spotkać, to do czego będziemy zdolni w danej sytuacji oraz to, jak bardzo jesteśmy uzależnieni od techniki.
Gorąco zachęcam do lektury. Proponuję czytać przy włączonych wszystkich lampach:).

sobota, 21 marca 2015

Uderzenie w czerń

Wydawnictwo Czarne Ocena 5,5/6
Recenzja mojego męża. 

Uderzenie w czerń, to wspólne dzieło Ho Pina pisarza i dziennikarza oraz tłumacza Huang Wenguanga. Po niesamowicie wytrwałej, długotrwałej i momentami niebezpiecznej pracy śledczej, wielu rozmowach, zebraniu ogromnej ilości materiału, przedarciu się przez bariery chińskiej bezpieki i mentalności powstała ta niezwykła i w wielu momentach poruszająca oraz zadziwiająca książka. Autorzy opowiadają historię jakich w Chinach zapewne jest wiele, ale ta akurat różni się od innych tym, iż ujrzała światło dzienne.
Sprawa dotyczy wydarzeń, które jakiś czas temu miały miejsce w chińskim mieście Chongquing. Dotyczyły one obecnej w wielu kręgach walki o władzę, korupcji, mordu, a co za tym idzie wielkich pieniędzy. Jedną z ofiar zakulisowych rozgrywek był angielski obywatel. Jego zwłoki znaleziono w 2012 roku w pokoju hotelowym o wdzięcznej nazwie (o ironio) Szczęśliwe Wakacje. I od tego wszystko się zaczęło, a właściwie dzięki temu wyszło na jaw.
Treść książki to fascynująca historia skandalu, intryg i najgorszych rzeczy, do których jest zdolny posunąć się człowiek w imię większych i jeszcze większych pieniędzy.W zbrodnię i całą aferę, która była jej otoczką, uwikłani byli niezmiernie wpływowi chińscy obywatele.
To co nam czytelnikom w trakcie lektury wydaje się dramatem, finałem całej historii, w rzeczywistości za sprawą odkryć autorów książki stało się czubkiem góry lodowej, która zaczęła topić się w atmosferze międzynarodowego skandalu, co w Chinach jest nie do pomyślenia. Tam brudy, wszelkie afery pierze się w we własnym zakresie.
Uderzenie w czerń zrywa z wizerunkiem poprawnej, jednolitej i jedynej słusznej partii Chin. Obraz, który wyłania się zza tej zasłony przeraża, ale i po części fascynuje. 
Książka ma w sobie wszystkie elementy doskonałego thrillera - zabójstwo, korupcję, wielką intrygę, jeszcze większe pieniądze, tajemnicę. Dodatkowo poznajemy kulisy funkcjonowania Chin od środka, sposoby na radzenie sobie z niewygodnymi obywatelami, kary, pseudo procesy sądowe, łamanie praw człowieka i wiele innych elementów, które składają się na fakt, iż Chiny są jakie są. A najbardziej fascynuje fakt, iż wszystkie opisane wydarzenia są prawdą, miały miejsce nie tak dawno w wielce tajemniczym Państwie Środka. 
Gorąco zachęcam do lektury tej niezwykłej książki, która wciąga zarówno wielką tajemnicą, jak i doskonałą pracą dziennikarską.

piątek, 20 marca 2015

Butik na Astor Place

Wydawnictwo Muza, Moja ocena 5/6
Rozpoczynałam lekturę Butiku.. z lekkim wahaniem. Co prawda zarówno okładka, jak i streszczenie na niej zapowiadają ciekawą książkę, taką jaką lubię. Ale sami wiecie, że z tym różnie bywa i okładka nie zawsze jest równoważna treści. Na szczęście moje obawy okazały się niepotrzebne.
Książka jest doskonale napisana, akcja toczy się bardzo dynamicznie, a całość tworzy lekturę od której przez kilka godzin nie mogłam się oderwać.
Autorka opowiada naprzemiennie historię dwóch kobiet, które dzieli stulecie, lecz łączą dążenie do niezależności, talent do interesów oraz wyzwania, jakie stawia przed kobietą każda epoka.

Amanda Rosebloom ma 39 lat, od kilku lat jest zamotana (bo trudno to inaczej nazwać) w niezwykle toksyczny związek z żonatym mężczyzną. Dodatkowo jest właścicielką butiku z ubraniami vintage Astor Place. Amanda przyjmuje wiele ubrań w komis. Część towaru klienci przynoszą bezpośrednio do jej sklepu, ale po część musi udać się sama do ich domów. Pewnego dnia zostaje zaproszona do kamienicy z przełomu XIX i XX wieku, gdzie ma wycenić i kupić interesujące ją sztuki odzieży z początku XX wieku.  W trakcie sortowania ubrań przypadkiem znajduje zaszyty w mufce dziennik. Są to zapiski młodziutkiej Olive Westcott, która w 1907 roku zamieszkała na Manhattanie. Kobieta o 20 lat młodsza od Amandy miała za sobą traumatyczne przeżycia, a przed sobą perspektywę nędznej egzystencji w wielkim mieście, albo powrót na zapyziałą prowincję.  Mimo młodego wieku Olive spotkało wiele zła, wiele zła także przed nią, ale i wiele radości. Wszystkie wydarzenia ze swojego życia, smutki, radości, sukcesy i porażki Olive opisuje w dzienniku, którego lektura bezgranicznie pochłania Amandę. Chociaż Olive żyła przed stu laty, Amanda wkrótce pojmuje, że łączy je ze sobą niezwykle silna więź.Śledząc losy Olive znajduje w nich wiele odniesień do swojego własnego życia, wiele inspiracji, które zmienią w dużej części jej własny los i zmobilizują do podjęcia odkładanych od dawna decyzji.
Bardzo lubię powieści, których akcja toczy się dwutorowo, książki rozgrywające się na dwóch płaszczyznach czasowych. Jeżeli dodatkowo akcja jest ciekawa, bohaterowie sympatyczni, a pióro autora zręczne, wręcz pochłaniam takie książki. Bez wątpienia należy do nich także Butik na Astor Place. 
Stephanie Lehmann z błahej z pozoru historii udało się stworzyć książkę porywającą, książkę dopracowaną w każdym szczególe, której lektura wciąga, a bohaterów darzy się wielką sympatią. 
Tym co jeszcze wyróżnia tę powieść jest dopracowanie najdrobniejszych nawet szczegółów w historiach obu kobiet. Niezależnie od tego, czy akcja rozgrywa się na początku XX czy XXI wieku, czytamy o wystroju wnętrz, o tym, jak wyglądały ulice w mieście, jak się ubierano, co kobiety w danej sytuacji robiły, co myślały, co im robić było wolno. i jak sobie radziły z najróżniejszymi przeciwnościami losu.
Butik na Astor Place to bez wątpienia doskonale napisana, wciągająca, dopracowana w najmniejszym szczególe powieść. Gorąco zachęcam do jej lektury.