wtorek, 9 stycznia 2018

Kalijuga: wiek waśni i sporów - William Dalrymple

Wydawnictwo Noir sur Blanc, Ocena 6/6
Recenzja mojego męża.

Kalijuga... to kolejne moje spotkanie z prozą Williama Dalrymple'a, szkockiego pisarza i historyka. To także kolejny stworzony przez niego magiczny obraz Indii zawarty w zbiorze esejów. Są one relacją, wrażeniami z podróży autora po Indiach..
Co oznacza tytuł? Kali Juga to wiek demona Kali, ostatni z etapów istnienia świata. Jest to także okres waśni i sporów, okres odwracania się ludzi od tego co powinno być istotne, od tradycji, religii.
Książka jest pełna Indii, aromatów, kolorów, odgłosów, tego co w tym kraju najbardziej charakterystyczne, a co często nas ludzi z Europy może szokować. Trudno nie odczuwać zniesmaczenia, czasami nawet wstrętu czy buntu wobec opisywanej rzeczywistości.
Obok Bombaju, słoni, młodocianych prostytutek, gangów przestępczych, zwierząt, Tamilskich bojowników mamy system kastowy, jedzenia na ulicach, narkotyki, krwawe rodowe waśnie w prowincjonalnych wioskach i wiele innych. To wszystko normalne w Indiach, dla przeciętnego człowieka Zachodniej Europy nie do pomyślenia.
Książka nie jest sielsko-anielskim obrazkiem rodem z filmów Bollywood. Wręcz przeciwnie. Jest momentami okrutna, szczera do bólu. Jednak mimo wielu okrucieństw od razu, już od pierwszej strony rzuca się w oczy, iż autor kocha Indie i to miłością bezgraniczną, choć dostrzega wady kraju, który opisuje.
Obrazu, jakie przed nami snuje, to wszystkie kasty Hindusów, małe wioski rozrzucone na prowincji, czy wręcz zawieszone w górach, ogromne metropolie, jaki i miejsca niebezpieczne, objęte różnorodnymi konfliktami. Jakby inne światy, różne, a jednak identyczne, pełne skostniałych, niezmiennych od wieków, kuriozalnych, okrutnych zasad i praw.
Spotkania, rozmowy z wieloma ludźmi, obserwacje, to kwintesencja tej książki. O dziwo, rzadko która z osób, które spotyka pisarz, zauważa pewne zło, wynaturzenie systemu, zasad, kraju, w którym żyje. Gro wręcz przeciwnie, uważa, iż taki stan rzeczy jest normalny.
Kuriozalna, zadziwiająca, fascynująca, potrzebna, a także świetnie napisana, barwna książka. Polecam.

Tutaj znajdziecie fragment książki do przeczytania (klik) 

3 komentarze:

  1. Mam apetyt na tę książkę.
    Darlymple pisze bardzo dobrze! Czytałam wcześniej jego "Miasto dżinów. Rok w Delhi", wspaniały reportaż historyczny o Indiach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja zaczęłam czytać i jestem przerażona tym co się dzieje w Indiach/ Zresztą, mam takie skojarzenie z Indiami, że mi się zaraz przypominają Indyjki z kolejki na prom do Statuy Wolności. Zaraz mi staje w oczach obraz kobiety zniszczonej wiekiem, takiej, jak nasze Polki na wsi nie są, w kolorowym zielonym sari. Piękne to było, to sari i kompletnie nie pasowało do tej babinki. Muzułmanki tak stały w czarnym, różni tacy, ale te kobitki były biedne takie. I teraz wszystko co indyjskie mi się z tym kojarzy. I nikt mi nie powie, że tam jest dobrze. Bo jest źle. A przynajmniej mi się nie może przebić przez świadomość.

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.