środa, 10 stycznia 2018

Ministerstwo niezrównanego szczęścia - Arundhati Roy

Wydawnictwo Zysk i S-ka
Trudna książka. Lekturę zaczynałam trzykrotnie. W końcu przeczytałam całą książkę i choć doceniam kunszt pisarski Roy, jej zaangażowanie w sprawy Indii, ukazanie tego barwnego, a jednocześnie dla nas Europejczyków okrutnego kraju, to książka nie znajdzie się na liście moich ukochanych powieści. Z jednej strony jest mistrzowsko napisana z drugiej...o kuriozum...w wielu momentach po prostu nudna.
Z tego też powodu nie daję książce żadnej oceny. Gdybym się na to zdecydowała musiałabym dać dwie noty- jedna oceniałaby kunszt autorki, który niewątpliwie jest wysoki, a druga moje własne odczucia.
Ministerstwo...nie odpowiadało mi przede wszystkim pod względem licznych dygresji. Roy ma trudny styl pisarski, ciężko czyta się jej powieści. Dygresje i to bardzo, bardzo liczne sprawiały, iż czytając książkę wybijałam się z tematu, z jej rytmu. Powrót w koleiny fabuły był za każdym razem trudny.
Poza tym taki sposób narracji sprawiał, iż szalenie trudno było mi wczuć się w losy bohaterów, jakkolwiek im współczuć.
Na niewątpliwy plus zasługuje spora dawka indyjskiej historii. Dotyczy ona głównie
wyzwolenia spod panowania Korony Brytyjskiej, powstania Pakistanu i Bangladeszu i kilku innych wydarzeń, które miały miejsce w XX wieku.
Dla pisarki bardzo ważni są ludzie, ich losy, kwestie egzystencji w społeczeństwie, sprawy ogólnie nazywane społecznymi. Tym sprawom autorka poświęca w książce mnóstwo miejsca. Ta część zainteresowała mnie najbardziej i choćby dla niej zachęcam do lektury Ministerstwa... Ukazanie kast, odłamów, szerzących się nienawiści, rozgrywek miedzy grupami i rodami, podejścia do wielu spraw Hindusów (tak odmiennych od naszych europejskich), prześladowania, wykluczania ze społeczeństwa, zwycięstwo najsilniejszych.
Wiele razy w trakcie lektury ogarniało mnie wręcz przerażenie. Indie zawsze kojarzą mi się z dwoma kwestiami- bajecznymi kolorami i okrutnym losem ludzi, którzy znajdują się najniżej w społecznej hierarchii. Roy prezentuje to genialnie i za to należą się jej ogromne brawa.
Mimo tego, iż jest to bardzo trudna w odbiorze powieść zachęcam do jej lektury.

3 komentarze:

  1. To może być naprawdę ciekawa lektura...pomimo, że trudna, ale można warto się przemóc troszkę?!

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie! Z jednej strony niezwykły kunszt, z drugiej nuda. Ja już ledwo przez "Bóg rzeczy małych" przebrnęłam.

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.