poniedziałek, 19 lutego 2018

Sekret, którego nie zdradzę - Tess Gerritsen

Wydawnictwo Albatros, Moja ocena 3-/6
Bardzo lubię thrillery medyczne, a gdy do tego są połączone z dobrym kryminałem, to dla mnie takie 2 w 1, dwa smakołyki za jednym razem. Bardzo lubię tez sposób pisania Tess Gerritsen, to jedna z bardziej lubianych przeze mnie autorek. Wszystkie nowości sygnowane jej nazwiskiem, to to pewny bestseller i doskonała książka dla kobiet, jak i dla mężczyzn. .Sekret, którego nie zdradzę, to najnowsza książka tej autorki. I od razu ostrzegam, tym razem jest to w mniejszym stopniu thriller medyczny, a w większym kryminało-thriller.
Jak wspomniałam bardzo lubię styl pisarski Gerritsen, lubię tez jej bohaterów. Byłam pewna, i najnowsza powieść dostarczy mi emocji podobnych do tych, które były efektem lektury wcześniejszych książek, tym bardziej, iż śledztwo prowadzą tak lubiane przeze mnie Jane Rizzoli i Maura Isles. 
Jednak Sekret.... mnie rozczarował i to bardzo. Dowodem jest fakt, iż jak na mnie bardzo długo czytałam tę książkę. Normalnie każdą nową powieść Gerritsen wręcz połykałam w 1 góra 2 wieczory. W tym przypadku było to aż 6 wieczorów. Każdy okupiony wręcz cierpieniem.
Niby na pierwszy rzut oka książce nic nie można zarzucić. Akcja toczy się gładko, szybko, sprawdzeni bohaterowie, autorka pisząca wg. znanego, acz zawsze dotąd zdającego egzamin scenariusza, tylko całości brak jakoś kleju i tego czegoś co jest bardzo trudno określić, co jest wręcz nieuchwytne. 
Sprawdzony schemat tym razem już nie zadziałał, bo też i w samej książce jest go zdecydowanie za mało.
Być może winne jest wyeksploatowanie autorki, wszak to jej 19. książka, a może to ja mam jakiś przesyt... A może winne jest dodanie novum i pójście przez pisarkę ścieżką ala Dan Brown z całym pseudomistycyzmem, tajemnicami, mrokami, motywami religijnymi. Ileż można o tym czytać?!
Dodatkowo nowa Gerritsen czerpie od innego pisarza i oscyluje także w granicach twórczości ala S. Fitzek. Kto czytał ten wie, o czym piszę. Co za dużo to nie zdrowo. 
Niezależnie od przyczyny,  książka bardzo mnie rozczarowała, ledwo doczytałam ją do końca.
Dla mnie za dużo nowej, udziwnionej, zapożyczonej od innych twórczości, a za mało starej, sprawdzonej Tess G.  
Nie odradzam wam lektury, ale ostrzegam, to słaba, najsłabsza książka w dorobku Tess Gerritsen, nijak się nie mająca do pozostałych jej książek. Jeżeli dopiero zaczynacie znajomość z twórczością tej pisarki, niech to nie będzie pierwsza książka, jaką przeczytacie.


7 komentarzy:

  1. Żeś mnie totalnie zniechęciła. Bardzo lubię książki autorki ale głównie te wcześniejsze. Ostatnio każda mnie zawodzi. Tę też mam😕

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosiu, nie taki był mój zamiar :) aczkolwiek trudno mi zachęcić do tej książki. Wcześniejsze, te 1-2 książki temu to arcydzieło w porównaniu z Sekretem...

      Usuń
  2. Bardzo lubię twórczość Tess, mam nadzieję, że autorka wróci na swoje dawne tory pisania :).

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że książka tak Cię zawiodła... Mam w planach poznanie twórczości Gerritsen, ale na pewno nie zacznę od tego tytułu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tess Gerritsen czytałam tylko ,,Ciało", mam chęć na kolejne jej książki, ale póki co na pewno odpuszczę ,,Sekret, którego nie zdradzę", skoro jest kiepska..

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie już poprzednia książka autorki rozczarowała :( Uwielbiam Tess i mam nadzieję, że to tylko chwilowy kryzys.

    OdpowiedzUsuń
  6. Tess Gerritsen jest gwarancją dobrej lektury!

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.